Nowości 2021

Jak druga połowa grudnia nadeszła, to chyba czas na jakieś podsumowanie roku ogrodowego. Szczególnie że za oknem mokra szaszyzna, o wyjściu z domu nawet nie chce mi się pomyśleć, a ogrodu brak. Można zatem chociaż powspominać ogrodowe dokonania ;-)  Nowe ozdoby i nowe rośliny.

Styczeń i luty upłynęły na czekaniu na wiosnę, ale w marcu pojawiły się pierwsze rośliny, pierwsze ozdoby i nowe pomysły. Przyjechały modrzewnice, pojechały do Borkowa i wróciły do warszawskiego domu. Tylko mysza została ;-)


Jeszcze w marcu był nowy mostek i nowa tablica na bramie.




A w warszawskim mieszkaniu przybywało roślin


Berberysy, krzewuszki, derenie, ciemierniki - pogoda nadal nie pozwalała - chociaż był koniec marca - na posadzenie czegokolwiek. Posadziłam je ostatecznie w kwietniu na początku, w drugiej połowie prawie wszystko przemarzło :-(  Potem był mały potop, ale jakoś wszystko przetrwało.

Przyjechał ogród w pudełku ;-) od wspaniałej ogrodniczki Irenki i masa hortensjowych patyczków. Turzyce włosiste rude i zielone,  bodziszki, firletki, marcinki, rudbekie.



Kwiecień przyniósł też wielką zmianę w transporcie ogrodowym ;-) Staruszek Focus poszedł w dobre ręce, a mnie zaczął towarzyszyć Szarutek, czyli szara Puma.

W maju zachwyciła berberysowa. I stare i nowe berberysy zieleniły się ślicznie w towarzystwie łąkowych kwiatuszków.

Maj przyniósł kolejną wielką zmianę w moim ogrodowym życiu. Po 10 latach pożegnałam stary ogród w ROD. Uprawianie dwóch ogrodów stało się zbyt trudne, do tego oba na tym cierpiały, bo jednak wszystko robię sama, do tego praca, dom, dojazdy, doba za krótka. 

Początek czerwca i kolejna porcja roślin. Kordylina do donicy, byliny na skarpę, liliowce na rabatkę przy bramie.


 Przybyła kolejna ławeczka. Olsze samosiejki uschły, wykorzystałam ich pnie.



Lipiec i kolejne berberysy, a także płotek pod wierzby.




Była też nowa porcja rolniczych staroci.




A w koło szalał kolorami upalny lipiec.

W sierpniu odkryłam lobelię lśniącą. Przyjechała z kolejnymi bylinami.





A ja wymyśliłam nową ławeczkę. Kolejne konary olszy i surowe dechy, bo takie lubię najbardziej.


Przełom sierpnia i września powalił mnie chorobą i kilka tygodni prawie bez ogrodu. Jak tylko mogłam wlokłam się na wieś, ale brak sił towarzyszył mi niemal do końca września. Wpadłam postawić kupioną okazyjnie misę

a z pierwszym dniem jesieni obsadzałam nową rabatkę. Miały być tylko rozchodniki, ale wkrótce doszły trawy, krzewuszki, derenie...


Trawy od Irenki i rozchodnik kaukaski


Trzmieliny na inną rabatkę





 Sadzenie zakończyłam w listopadzie dwoma krzaczkami hortensji pnącej.


 
Grudniowy Borków sobie śpi, a ja odpoczywam w domowym zaciszu, po tym nieco dziwnym roku. W sumie był udany, ale jak każdy ogrodnik odczuwam jakiś niedosyt. Tyle więcej chciałabym zrobić, tak bym chciała, żeby te moje rośliny, szczególnie drzewa rosły szybciej, ale nie narzekam. 

Jeszcze zrobię obrazkowy przegląd roku 2021, bo są dni, kiedy Borków był niezwykle ładny ;-)

Komentarze

  1. Uważam, że był to dla Ciebie bardzo pracowity rok, tyle zmian przyniósł, nowych nasadzeń i pomysłów. Możesz być z siebie dumna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumna? Nie, to mi się raczej nie zdarza ;-) Ja się po prostu cieszę tym wszystkim i tyle.

      Usuń
  2. Satysfakcja ogromna , dużo zrobiłaś w ciągu tego roku a rezultat musi cieszyć, doskonale Cię rozumiem, kiedyś też przeżywałam rozwój każdej roślinki, cieszyłam się z każdego kwiatka. Zajrzałam do poprzedniego wpisu, piękny jest ten staw w zimowej odsłonie a i róża biała ciągle jeszcze zachwyca. No..możesz być dumna! chociaż twierdzisz, ze tylko się cieszysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ani duma, ani satysfakcja. Rezultat też daleki od oczekiwanego, jedynie radość z tej pracy jest, chociaż efekty mizerne. Nie mam już złudzeń, że w tych warunkach środowiskowych uda mi się wypracować bujny ogród. Ale to mi nie przeszkadza już tak bardzo, bo samo miejsce podoba mi się na tyle, że rekompensuje ten brak szans na piękny ogród. Po prostu sama praca przy roślinach wystarczy za wszystko inne. A efekty? Te co są, wystarczą.

      Usuń
    2. Uważam, że nie słusznie, bo masz być z czego dumna. Wspaniałe podsumowanie roku ogrodowego, mnóstwo się działo:). Co do bujności, wszystko potrzebuje czasu, z moich obserwacji wynika, że po 3 latach jest ta bujność, nowo posadzonych roślin.
      ,,A efekty"- są kochana i to jakie:).
      Ja chyba też lubię tę pracę, podziwiam rzadko, ale zdarza się:).

      Usuń
    3. Irenko, miła jesteś :-) Sama wiesz, że jakoś trudno zachwycać się własną pracą. Czasem po prostu mi żal, że proporcja wysiłku i czasu włożonego w tę ziemię jest taka jaka jest. Ale i tak to lubię !

      Usuń
    4. Najważniejsze, że lubisz:). Jesteś za surowa dla siebie, bo naprawdę, to co sama dokonałaś, jest po prostu urzekające i wspaniałe:). Mówię to, jako doświadczona ogrodniczka- amatorka, w końcu już 25 lat tworzę ogród;).

      Usuń
    5. Dziękuję, czasem mnie dopada zwątpienie ;-) Brak mi pracy w ogrodzie. Ta pogoda taka szara, że aż mnie złości. Pozdrawiam Irenko :-)

      Usuń
    6. Każdy ogrodnik o tej porze tak ma, raczej. Zaraz styczeń. Już są pąki na hortensji pnącej, już dni będą dłuższe i słonko zaraz. Najgorsze, że to co dobre szybko mija i znowu w tle te zimne miesiące, ale dasz radę:)

      Usuń
    7. Wiadomo, taki klimat, tylko w tym roku jest wyjątkowo ciemno. Słonecznych dni wypatruję i nie widać :-(
      Pewnie że dam radę, czasem tylko trzeba sobie ponarzekać ;-)))) Sąsiad właśnie przysłał mi zdjęcie z Borkowa, ależ zielono nadal! Chyba jutro pojadę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty