2022 - jaki był?

Jeszcze kilka dni i rozstanie z kolejnym minionym rokiem. Jest naturalną rzeczą spoglądanie za siebie w takich momentach, wspomnienie dni, czasem godzin, które były wyjątkowe. Mam na to czas teraz. Siedzę w domu, czekam na odzyskanie sił po rozmaitych przypadłościach zdrowotnych, które przyplątały się po operacji oka. Oko super, tylko reszta jeszcze nadgania ;-)

Dokładnie rok temu odwiedzałam zimowy Borków, a dzisiaj mogę tylko pooglądać zdjęcia i poczytać bloga. Oj dobrze, że go mam. Poczytam, pooglądam i od razu jakoś lżej. 

Rok 2022 zaczęłam od ... spotkania z łosiami :-) a ogród skuty lodem zapowiadał wodny problem, który niestety narastał z każdym miesiącem, aż do jesiennej kulminacji, kiedy wiele się zmieniło. Będzie o tym potem, zamierzam bowiem powspominać na dobre ;-)

Luty nie był czasem na ogród. Zimowo, bez wczesnych oznak wiosny. Dopiero pod koniec marca ruszyły ogrodowe prace, pojawiły się nowe dekoracje i pierwsze nowe rośliny.

Kwiecień był mieszanką zimy i wiosny, poziom wody rósł, ogród pod wodą, więcej czasu w domu, to i pomysły ogrodowe nowe.



Bobry niestety dały o sobie znać wyjątkowo dobitnie w 2022. Ulewne deszcze i coraz większe tamy na okalającej ogród rzeczce doprowadziły do sporych zniszczeń wśród roślin. 

W maju nie było jeszcze tak źle, a nadmiar wody w części ogrodu, bujnie zielenił ogród w całości.



W maju powstała nowa rabata berberysowa w miejsce plaży.



Dostałam też prezent od lasu,


a na kolejnej nowej rabatce urosły ;-) kocimiętki, piwonie i pęcherznica.


Maj zakończyłam w zachwycie, co opisałam dodając masę zdjęć bardzo zielonego Borkowa.

Czerwiec rozpoczęłam od kolejnych nowych roślin. Turzyce uzupełniły nową berberysową, ogród był fioletowy od kwiatów baptysji, irysów syberyjskich i nowych kocimiętek.



Dawne ognisko zastąpiła kolejna nowa rabata, tu jeszcze w fazie powstawania, a kamienie z ogniska 'leżakują' na ławeczkach, których czas już wkrótce także dobiegnie końca.
 

Pogoda i długie czerwcowe dni sprzyjały coraz dłuższym pobytom w Borkowie z wieczornym czasem na przyjemności w doborowym towarzystwie.

Z części sosnowych pni zbyt ciężkich, by je transportować do ogrodu powstała ściana oporowa;-) Za nią tylko pokrzywy, a i chyba ciekawe zamknięcie przestrzeni podjazdu.


 

Upalne dni czerwca zakończyłam obsadzeniem rabaty zwanej odtąd owalną, zbudowaniem nowego ogniska z nowymi ławami oraz 'upolowaniem' sarenki.



Towarzyszyły mi róże, rutewki, smotrawy i wiele innych kolorowych kwiatów.





Niezapomniane dni lata powspominam w kolejnym wpisie. Czas zrobić przerwę od monitora dla nowego oka. Ma dopiero dwa tygodnie, nie wolno go przemęczać.

CDN.




 
 
 




Komentarze

  1. Multum pracy, ale efekty piękne! A ja, dzięki Tobie, podszkalam się w roślinach - już mi się np. oman nie myli ze smotrawą :-) Ale rutewkę (orlikolistną) najpierw widziałam w lesie nad rzeką i zdziwiłam się, że są odmiany ogrodowe. Takie to niuanse :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście sporo pracy, aż się sama zdziwiłam ile tego było ;-) Jasię szkolę non stop i stale zapominam nazwy, tego co mam w ogrodzie. Gdyby nie wykazy rabatowe, byłoby czasem marnie ;-))))) Z tymi zaś łąkowymi jest jeszcze trudniej. To może być kwestia wzroku, teraz widzę ile więcej zauważam tym jednym nowym okiem, a co będzie, jak będę miała oba!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty