Pozdrowienia z ciemności.

Na pewnym blogu filmowym, gdzie zawsze czytam recenzje dobrych kinomanów jest taki autor, który swoje wpisy zawsze zaczyna słowami 'Greetings from the darkness'. His words most likely refer to a dark cinema hall, mine might be a darkness of my mind.

Czy celowo napisałam to po angielsku? Nie, ja ostatnio piszę co chwilę raz tak, raz tak, bo taki mam kontakt z Laosem. Jeden z synem, drugi ze wszystkimi wokół. Czasem mi się myli, ale też czasem stwierdzam, że o wiele łatwiej wyrazić pewne stany umysłu właśnie po angielsku. To język, mój ukochany, który w swojej niezwykłej oszczędności emocjonalnej, jest także wspaniałym narzędziem do wyrażenia emocji w oszczędny sposób. I za to trudno nie kochać tego języka, jak i Anglii, gdzie nasze emocje muszą podlegać kontroli, gdzie dystans i 'stiff upper lip' jest obowiązkiem.

Moje ciemności to tylko moja sprawa, ale przecież jednak dzielę się nią z Wami. Może dlatego, że uważam to miejsce za moje bardzo prywatne i każdy, kto tu zagląda, jest mi bliski. 

Dzisiaj podzielę się z Wami radosnym zdjęciem. 


 To 'nasz' pacjent ;-) 

To Jego życie pomagaliście ratować. Ja będę dziękować zawsze. Wczoraj On dziękował za swoje ocalenie. 

Nie napiszę nic więcej. Niech chwila trwa.

Komentarze

  1. Piękna chwila i piękny widok! Tak się cieszę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za WSZYSTKO i tę Twoją szczerą radość razem ze mną z tej wieczornej uroczystości i nie tylko :-)
      Wprawdzie droga przed nami jeszcze długa, trochę jak ta świetlna ścieżka do świątyni. Ale jaki piękny cel!

      Usuń
  2. piękne zdjęcie i wielka radość, cieszę się razem z Wami:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Coraz rzadziej bywam wszędzie. Nawet w Borkowie :-(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty