Ciąg dalszy wczorajszego dnia ;-)

Ciąg dalszy, bo wczoraj skupiłam się na mojej nowej bobrowej filozofii ;-) i zapomniałam pokazać, jako Borków śliczny ;-) pomimo pogody, deszczu, zalania, bobrów...

Może on i śliczny w moich oczach tylko, ale czy to ważne, czy się komuś jeszcze podoba? Oczywiście jest miło, ale z ogrodem jak z dziećmi. Kochamy je bez względu na to, jakie są. Chyba już to pisalam, ale na wszelki wypadek napiszę jeszcze raz, bo to dla mnie ważne.  

No to obrazki z wczorajszego dnia.

Wierzby czerwone. Są na trasie bobrowych wędrówek, tuż nad stawem. Ocaleją?






Tak, bobry dokończyły drugą wierzbę nad stawem i bardzo bym chciała, żeby już tak zostało. Pień wyciągnęłam, suszy się, jeszcze nie wiem, jak go wykorzystam. A świerk? Ma obgryzioną jedną gałązkę. Zobaczymy, ale we wszystkich możliwych opracowaniach iglaste nie dla bobrów z powodu żywicy.
 


Woda stoi, ale jest wyłącznie w kamienistych ścieżkach, które z założenia służą jako okresowe strumyki ;-) Wzdłuż wierzby i olsze ;-)))

Grabowy zakątek bez zmian póki co. I tu też bardzo bym chciała zachować istniejący stan rzeczy. W wielu tekstach o tym co bobry 'jedzą' jest mowa o bardzo rozmaitym składzie ich diety i upodobań. Niektóre obejmują i olsze i graby, inne nie, uznając je za zbyt twarde. Jak na razie olsze nietknięte, a graby uciete tylko w jednym miejscu.

Poniżej wielopniowa czeremcha a obok kalina. Też nienaruszone jak dotąd.



 
Nasadzenia na skarpie nad rzeczką nienaruszone. Derenie Kelsei, pęcherznice główkowe, tawulce.


A to są drzewa, ktore są tu od zawsze. Ich trwanie jest dla mnie nadzieją, bo to olsze głównie.

Co będzie, to będzie.

A za oknem pada, pada, pada...



Komentarze

Popularne posty