Pożegnanie z plażą ;-)

Nie plażą generalnie, tylko plażą, albo tzw. plażą u mnie w ogrodzie. Powstało to miejsce z konieczności, kiedy hałda piachu po wykopaniu stawu wymagała np. wywiezienia lub rozplantowania, a to było oczywiście mało wykonalne w tamtych czasach. Brak sił i środków ;-)

Jak z wieloma innymi miejscami radziłam sobie tymczasowo, wymyślając rozwiązania 'alternatywne'. Góra piachu - no to będzie plaża. I była.

To jest rok 2014. Z wieloma zmianami to miejsce dotrwało aż do dzisiaj. 

Ostatnie zdjęcia, kiedy jeszcze wyglądała jako tako ;-) Potem było coraz gorzej i czas był najwyższy, by coś zrobić z tym miejscem.

 


Dzisiaj plaża po usunięciu wierzchniej warstwy piachu ze skrzypem, chwastami i trawami, została przetransformowana w nową rabatę. Wiele elementów plaży zachowałam, ale to jest na pewno do dalszych zmian, jak już będą krzaczki berberysów.

Nawieziona ziemia, ułożone głazy, połacie gotowe do obsadzenia. Jeszcze ziemi dowiozę, ale to już przy sadzeniu berberysów. Tak, będzie kolejna berberysowa! To chyba jednak moje ulubione krzewy, do tego sprawdzają się w trudnych warunkach Borkowa, a jest ich tyle odmian, kolorów, form, że po długich nocnych rozmyślaniach wybrałam jednak berberysy. 

Jeszcze kilka spojrzeń na nowe miejsce



i pozostaje czekać na dostawę roślin.

Poza ogólnym przeglądem ogrodu na wiele więcej czasu nie było. A, oczywiście podlewanie! Piwonia 'mdlała' w słońcu, nosiłam wodę, róże nieco osłabły - nosiłam wodę, bluszcze .... itd. Ale ogólnie i ja i ogród dajemy radę.




Kochany syn chciał mi wykupić prywatne leczenie i rehabilitację kręgosłupa, ale ja nie mam czasu na chodzenie po lekarzach i gabinetach odnowy biologicznej. Mam ogrodoterapię, może jednak mi się uda?

 

Komentarze

  1. Super widoki. Kawał pracy zrobiłaś. Podobała mi się ta plaża, ale nowa wersja też fajna. Podlewanie z konewki, to straszny trud, i ja to robię, bo donic ogrom, nie lubię ogólnie podlewania, ale susza straszna. Synek ma dobre intencje, ale mógłby wpaść i podziałać, też fajnie byłoby:). Jak się zacznie z lekarzami, to końca nie ma, ciągle coś wymyślają;). Dasz radę Krysiu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - jak się zacznie z lekarzami, to końca nie ma i do tego wcale nie uważam, że pomagają. Nie znają pacjenta, nie mają czasu na gruntowne badanie, więcej szkodzą, niż leczą :-)
      Synek ogrodowo jest mało chętny, a poza tym jak na razie, to nawet nie wiadomo kiedy odwiedzi kraj.
      Mnie się plaża też podobała, ale ławki zgniły, piach był coraz bardziej brudny, poprzerastany trawskiem i skrzypem, nie wyglądało to już dobrze.
      Tak, podlewanie konewkami czy wiadrami to okropna praca, poza tym noszenie ciężarów to akurat dla mnie jest zabójcze.
      Może jutro wreszcie będzie deszcz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty