Porządki na froncie
Nie żebym jakąś wojnę rozpętała ;-) Chodzi tylko o front, czyli przód ogrodu. Miałam na dzisiaj w planach odchaszczanie berberysów, ale jak zobaczyłam co zimne noce zrobiły na rabatkach przy bramie, natychmiast zmieniłam porządek dnia. Brzydkie suche badyle zamiast pięknych dzielżanów, szczerbate miotełki po liatrach, sporo chwastów i generalnie bałagan. Dzień minął, jaki taki porządek jest, pusto, ale to co zostało wreszcie jest widoczne.
Od prawej - baptysja w jesiennej odsłonie, warkocze werbeny sztywnej, orszelina olcholistna, a dołem modrzewnica i mysz.
Prawa rabatka opustoszała po wycięciu dzielżanów, ale okazało się, że i zebrinus i rozplenica jednak są. Brzoza karłowa odżyła po podtopieniu i lekko się zieleni.
Tu ostatnie dzielżany a lobelia lśniąca nadal w świetnej formie.
Klon srebrzysty jeszcze ma liście.
Uwieczniłam jeszcze czerwone proso
Kordyliny w donicy
A na ganku kwitnie róża i mam chyba ładne widoczki ;-)
Nie zebrałam tych roślinek, pewnie dlatego jeszcze piszę ten post ;-))))
Teraz czekam na wielkie trawy i na kolejny roboczy dzień w moim wiejskim ogrodzie.
Róża...najpiękniejsza, dla mnie oczywiście, śliczna, taka delikatna w kolorze. no i pewnie ostatnia przed zimową porą. Bardzo jesiennie już, uporządkowałaś pięknie rabaty...dzisiaj widziałam zieleń uliczną już bardzo jesiennie zmaltretowaną, chyba był lekki przymrozek.
OdpowiedzUsuńNiedługo zima?
Oooo odnalazłaś się :-) Czyżby walka z administracja naszego pięknego kraju była tak fascynująca, że zapomniałaś o tzw, 'Bożym Świecie ' ;-)))))
UsuńŻartuję, ostatnie dnie, a nawet tygodnie jakoś nie nastrajają energetycznie. Ta zima nocna w połowie października nie była niestety dobra dla roślin. Wzdłuż Wisłostrady czarne hortensje zmrożone i leżące na trawnikach. Szkoda, bo jeszcze długo mogły wyglądać fajnie. Czytałam o zmrożonych daliach, u mnie cynie zwiesiły główki, zawilców brak, tylko marcinki i ta róża nic sobie z zimna nie robią.
Na pocieszenie jest zmiana w prognozach na listopad i ma być tak średnio ładnie, ale nie zimowo.
Dobrze, bo mam jednak jeszcze mnóstwo do zrobienia.
Daj znać, co z drzewem :-)
Walka wyczerpująca...i nie jest to wyczerpanie fascynujące bo takie też chyba mogloby być. Było spotkanie z burmistrzem od ochrony środowiska ..będą klony w miejsce wyciętych 5 robinii , obroniliśmu cisy...czy ja wiem czy to porażka, czy zwycięstwo. Ale daliśmy odczuć, że jesteśmy i że trzeba o nas pamiętać. Trochę Ci odpowiedziałam na moim blogu, mam teraz głowę skołowaną też innymi sprawami. Wrócą czasy spokojniejsze i będę blogerką..mam taką nadzieję. Pozdrawiam..
UsuńZatem uspokojenia i dystansu do gotowania ;-))))
UsuńDziękuję za pamięć Krysiu :-) Faktycznie trochę za mało danych obrazowych, jak na moje dywagacje ;-)
OdpowiedzUsuńA na prosie chyba były kłoski, bo jakieś szczątki widać? Ciekawe, czy ptaki zaglądały?; ponoć to ich wielki przysmak.
Róża jest śliczna.
Jesteś znawczynią grzybów, to pamiętam. Może następnym razem zrobię więcej obrazków ;-)
UsuńKłoski były, bardzo ładne, nawet zastanawiałam się, dlaczego ani po nich śladu. Może to 'wina' ptaków.
A ta róża ma jeszcze masę pąków. Takie nic kupiłam za grosze w supermarkecie, a tyle urody ;-)
Piękne widoki, z ganku też:). Bardzo się wszystko rozrosło, kolorowo, no i te rdzawe ozdoby, mnóstwo ich i wszystkie doskonale pasują.
OdpowiedzUsuńMoja trzmielina wybarwia się podobnie, u mnie z braku słonka.
To proso rzeczywiście bardzo ładne, zwarte i ten kolor.
Dziękuję za dostrzeganie specyficznej urody Borkowa ;-)
UsuńJa tych rdzawych gadgetów rzeczywiście mam bardzo dużo, ale już zastopowałam dodawanie dalszych. Blisko albo na granicy, by było za dużo.
Miałam trzmielinę oskrzydloną na Młocinach i była kompletnie inna. Ta ma grubsze pędy, bardzo sztywne, bez przewieszania. Kolor też inny.
Proso nazywa się 'Rotstrahlbusch' i jak na razie jestem z niego zadowolona. Ono jest zielone wiosną, jesienią przebarwia się na taki cudny kolor. Zobaczymy.
Borków jest niepowtarzalny. Co do ozdób, za dużo psuje efekt, u ciebie fajnie, akurat:).
UsuńTrzmielina chyba w zależności od ziemi, zmienia się pod każdym względem. Podobnie jak proso wybarwia się miskant Dronning Ingrid, nie jest olbrzymem, co ma zalety.
Tak jak ze wszystkim - przesada zawsze źle wygląda. Less is more, jak wiadomo ;-) Tylko czasem może być trudno zauważyć, kiedy ta granica nam uciekła ;-)
UsuńObejrzałam tego miskanta. No nie wiem, coś mi w nim nie pasuje.Ale popatrzę jeszcze.