Projekt Tablica 2

Tytuł stąd, że był Projekt Tablica jakiś czas temu. Lato 2016, bardzo byłam wtedy dumna z powodu mojego rękodzieła ;-) Tablica najpierw na sznurach, potem kiedy sznury zużył czas, wisiała na mocowaniach pasowych od bram. Wisiała do dzisiaj, szara, spękana ale nadal z widocznym bobrem. Dzisiaj nastąpiła zmiana. Nie bez pewnego żalu zdejmowałam tę starą dechę, ale przecież czekało nowe cudo.

Zanim pokażę to cudo - tytułem wprowadzenia - kilka słów o tym skąd się sprawa zaczęła. Otóż dawno temu zobaczyłam w Borkowie taki dom. Wracał do mnie ten obraz z powodu drewnianych dekoracji, aż zaczęłam szukać informacji o stylu, o dekoracjach drewnianych domów wykonywanych współcześnie.

 

No i odkryłam pracownię specjalizującą się w tworzeniu drewnianych, koronkowych detali. Pracownię o równie urokliwej nazwie, jak i jej  realizacje - Mandala Man.

Dość szybko zdałam sobie jednak sprawę, że mój prosty drewniaczek raczej nie wyglądałby dobrze w takich ozdobach, ale zobaczyłam też szyldy wycinane w drewnie i wiedziałam - będzie nowa tablica dla Bobrowego Borkowa. Dość szybko uzgodniliśmy warunki, trochę było szukania cudnej deski, ale już wkrótce dostałam projekt, który całkowicie mnie zachwycił. Szczególnie układ bobrów ;-)

 

Rozpoczęła się praca nad bobrowym szyldem. Zdjęcia otrzymałam na moją prośbę z pracowni.




 A potem były zdjęcia gotowego szyldu


Dzisiaj jest już na miejscu. Wieszanie jednoosobowo ponad metrowej deski tak, by było równo i to przecież na belce na wysokości 2,5 metra, to jest ganianie po drabinie up and down, poprawianie, równanie, no ale wisi i chyba jest dobrze ?

 





A stara tablica? No przecież jej nie wyrzuciłam!

Dołączyła do innych staroci. Zieleni brak! Ale uwierzcie mi, tu rośnie dużo rozmaitości, a dojdzie też wkrótce ślazówka, która póki co, mieszka u mnie w stolicy ;-) Jak i inne krzewy czekające na ciepłą wiosnę.


Teraz bobry mają kilka portretów ;-) Mam nadzieję, że docenią mój dla nich respekt i nadal oszczędzą drzewa w Bobrowym Borkowie. Od 2014 roku regularnie tną drzewa sąsiadom, moich póki co nie tknęły. Oby tak dalej.

A tu ich ostatnie wyczyny u sąsiada.

 

O pracach ogrodowych dzisiaj i nowym mostku napiszę wkrótce. Dzisiaj jest dzień bobrowego szyldu!



Komentarze

  1. Przeeeepięęęęęknieeee!!!!! prześliczna tablica, bobry bardzo udane, świetnie, że jest ażurowa i mam nadzieje, że zwierzaki oszczędzą Ci podgryzania Twoich drzewek.
    Stara tablica zostanie jako wspomnienie minionego czasu.
    Wyobrażam sobie jakie trudne było jej wieszanie. Ale jest perfecto..że się wyrażę po hiszpańsku.
    Pięknieje Borków.

    Jest wcześnie rano, spać trudno..zęby!

    Aaaa..niedaleko od Ciebie brat ma działkę i bobry u niego zadomowiły sie na stałe, zaczęły podgryzać mu jego ukochane drzewka, na działce jest stawek, musiał w brzeg stawu włożyć siatkę a drzewka też siatką zabezpieczyć. Bobry chyba się obraziły .. sobie poszły. A śmieszne jest to, że pewnego ranka mój wenezuelski mąż powiedział, że w stawie chyba są krokodyle, że widział jakieś zwierzę i plusk ogonem był potężny. Uznaliśmy, że majaczy. wkrótce się okazało, że miał rację a biedny przecież nigdy w życiu bobrów nie widział, w Wenezueli w bajorkach pływają kajmany krokodylowe, typ aligatora, więc jego obserwacja nie była taka całkiem bezsensowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale to pochwały dla Pana Artysty - projekt i wykonanie MandalaMan.
      Wieszanie zajęło parę godzin, bo jeszcze nawiercenie otworów, wcześniej przymiarki jak ustawić te uchwyty, ale wisi i skoro mówisz, że jest perfecto, to ja się bardzo cieszę. Jak tablica dostanie patyny będzie jeszcze lepiej. Na razie trochę za śliczna do tej mojej bramy, ale decha jest wybrana, by możliwie pasowała do reszty. Jak zszarzeje będzie dobrze.
      Przykro z powodu szczęki :-(
      Ja nie mam żadnych zabezpieczeń, farmerski płot, zwierzyna u mnie gości jak chce, a bobrom zostawiłam ich przestrzeń nienaruszoną.
      Kajman krokodylowy - jak dla mnie - nie brzmi najciekawiej ;-))) Czy one też są niebezpieczne?

      Usuń
    2. Kajmany krokodylowe to nazwa naukowa, Wenezuelczycy nazywaja je babas, w liczbie pojedynczej baba...fajna nazwa, żyją sobie przede wszystkim na wielkiej równinie graniczącej z Kolumbią na południowym zachodzie kraju zwanej Apure , na terenie wielkosci 1/3 obszaru Polski, są to tereny podmokłe szczególnie w porze deszczowej i tam maja sie bardzo dobrze, raz tylko tam się szwędałam, baby są strachliwe, wskakują do wody jak u nas żaby, kiedy ktos blisko przechodzi, są mięsożerne więc gdyby nie mialy innego wyjścia to by uszczknęły trochę z człowieka. Dochodzą najwyżej do 2,5 m, więc są stosunkowo nieduże jak na krokodyle.
      Poruszaliśmy się miedzy bajorami po groblach siedząc na osłach...a baby susami wskakiwały do wody.

      Zajrzałam do mandalamana...robi cuda.

      Usuń
    3. Każdy rejon świata ma swoje potwory albo i nie. W Nigerii poza rozmaitymi żmijami mieliśmy pod domem skorpiony ;-)
      Tak, MandalaMan robi cuda.

      Usuń
    4. skorpionów w Wenezueli jest pod dostatkiem i węży też mnóstwo.

      Usuń
  2. Tablica bardzo ładnie pasuje do całości: ażurowych ozdób, płotów. Wszędzie pełno przestrzeni i powietrza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Też uważam, że Pan Artysta dobrał klimat tablicy do Borkowa ;-). Teraz tylko czekam, aż decha zszarzeje, wychłostana deszczem będzie jeszcze bardziej na miejscu.
      Gdzie jest wiosna? Wprawdzie dzisiaj żaby dały koncert, a cytrynki po prostu się kłębiły ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty