Upalna trzydniówka.

Dni z pogodą jaka jest teraz, to niestety taki czas na przeczekanie. Rozsądek nakazuje ograniczenie aktywności, z resztą nie da się inaczej. Za mną trzy dni of slow living ;-) Trochę leżenia pod olchą, trochę podlewania głównie jeżówek i paru innych nowo posadzonych roślin. Podlewanie ogrodu nie jest możliwe, zresztą w stawie prawie pusto. Ale ogród jakoś daje radę, noce chłodne i bardzo dużo rosy nad ranem. Poza tym cienia mnóstwo, a i dobór roślin taki, że nie ma problemu.

Drzewa, berberysy.

 

Trawy, krzewy.


 

W tle nowa rabatka ze starą tablicą, z której odpadły literki ;-) Był napis 'Do Bobrów'. Na razie stoi na oczyszczonej z trawy rabacie, ale jeszcze nie jestem pewna, co tu będzie. Mam ochotę na żółtą rabatę! Tawuły brzozolistne - takie jak ta obok rozplenicy, żółte jeżówki, żółte lilie i żółte żurawki. Na razie to plan.


 Jednak jakieś prace wykonane ;-) 

Poza tym jak zawsze wedrówki po ogrodzie i uwiecznianie rozmaitych obrazów powstałych w wyniku - jak zawsze - kombinacji moich starań i pomocy natury.






Nie jestem całkiem pewna, ale chyba jest to mięta jelenia. Teraz prawie nie ma tu wody, raczej płytkie bagienne dno i wyrasta tu całe mnóstwo roślin sadzonych i nawianych przez wiatr.





 Kończę obrazami ze stawu dla ochłody ;-)

Komentarze

Popularne posty