Ten pierwszy dzień ;-)
Jak każde święto trzeba uczcić pracą ;-)
No i ognisko musowo musi być! I było! Do tego w doborowym towarzystwie Pana Miro.
Więcej dymu niż ognia, ale co za zapach!
Wycięte róże błotne, i cały bałagan wokół.
Potem druga strona mostka i ciąg dalszy 'suchego strumienia'.
Jak widać zrobiony do połowy ;-) Na więcej zabrakło i sił, i czasu. Na rabatce wycięte miskanty, oczyszczone rozchodniki, przycięte derenie rozłogowe, oczyszczone kępy krzewuszek i karpy krwawnic. Trawy pod trzmieliną oskrzydloną bedą cięte jutro, mam nadzieję :-)
A oznak wiosny raczej niewiele. Lodowate noce i wszystko czeka. Oczywiście są rozchodniki i wierzby.
Widoki przepiękne - a na pierwszych zdjęciach to już niezwykle radosne :-) Radość, spokój, piękna przyroda dookoła i czegóż więcej potrzeba?
OdpowiedzUsuńHalinko :-)
UsuńSama wiesz, jak jest. Rola matki to być i strzec zawsze.
Czasem jest łatwo, a czasem tak trudno, że nie da się oddychać.
A przyroda na razie niezbyt ładna, sucho i burawo, ale to tylko kwestia tygodnia, dwóch.