Trochę zmarnowana trzydniówka ;-)

Nie, nie zabalowałam ;-) To już nie te czasy, ale bywalo inaczej, oj bywało!

A zmarnowana w tym sensie, że w niedzielę jak już się rozpakowałam i zorganizowałam na kolejne dni, to żar z nieba nie pozwolił właściwie na nic. Jak zaległam ;-) na ganku, tak i zostałam do wieczora.

Poniedziałek napawał optymizmem. Zimny, chłodny poranek i ochoczo ruszyłam w ogród. Odchwaszczona berberysowa nr 2, potem zabrałam się za strumień nr 2. Zrobiłam połowę i nadeszła 12.00. No niewyobrażalne piekło. Leżałam, drzemałam, czekałam by ten dzień minął. Pod wieczór powędrowalam do stawu i to był super pomysł. Ostudziłam cialo i umysł ;-) i nawet oczyściłam staw z rogatka i nadmiaru pałek.   

Wtorek obudził mnie ulewą. Właściwie miałam się pakować do powrotu, ale nieskoszona część ogrodu aż prosiła o pomoc ;-) Bez większej nadzeji popijalam kawę i czekałam na rozwój wydarzeń. W ramach sprzątania po śniadaniu poczęstowałam kawą brązowego ślimaka! On się po prostu rozpadł! Kawa nie była gorąca, to były fusy. Będę sprawdzać, ale jeżeli się uda, mam metodę na te brązowe paskudy.

Potem chwasty, cięcia tu i tam, takie cudne wędrowanie po ogrodzie, aż wszystko wyschło i mogłam wykosić pozostałą cześć ogrodu. Z jedną różnicą. Założyłam zakryte buty, bo jak poszłam posrawdzać, czy nie jest zbyt mokro na koszenie, spod nóg  zwiał mi długi gad. Za szybko by ocenić, czy to żmija, czy niegroźny okaz, ale trochę się przejęłam.

Wykosiłam, ogród niemal zadbany. No to czas na sesję zdjęciową. Zacznę od mojego spektaklu z ganku. Mam tam rabatę z sadźcami. Mogę siedzieć i podziwiać jak motyle lubią jego kwiaty.




Kwitnie orszelina olcholistna



Moja ulubiona hortensja, inna niż wszystkie, Tardiva i sadźce z floksami.



No i już zaraz dzielżany? W lipcu?


Za płotem wprawdzie stoi koszmar, ale na szczęście już cisza, ptaki wracają, a ja powoli przywykam do utraconego widoku. Tylko zdjęcia trudno robić :-(

 

Stoi to to pośrodku niczego, wysokie i paskudne, do tego bez proporcji i jakiegokolwiek dopasowania do otoczenia. 

Co mogę zrobić? 

Nic. 

Udawać, że nie ma. 

 

Komentarze

  1. Przepiękne są te rusałki admirały na sadźcu konopiastym! Takie kino plenerowe z wygodnego ganku ;-) Super!
    Może sąsiad zagospodaruje teren wokół swojej budowli, np. drzewami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sadzieć w tym roku wyjątkowo okazały, a motyle po prostu go uwielbiają.
      Tak, sąsiad przywiózł ostatnio ciężarówkę lasu i posadził wielkie drzewa. Mam nadzieję, że wszystkie się przyjmą. Nie zmieni to jednak faktu, że coś na zawsze zostało utracone.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty