Po tygodniu.
Bardzo nie lubię takich rozstań ;-)
Bez Borkowa tracę trochę 'kręgosłup' życia ;-)
To miejsce, ogród, praca wśród roślin nadaje sens każdemu dniu. Niby mam odpowiedzialną pracę, wielu ludzi zależy od tego kiedy i co zrobię, ale wiem, że to nie to samo.
Borków jest jak - przepraszam psy za porównanie - pies. To ja odpowiadam za jego być, albo nie być. Jestem jego panem i władcą? No prawda jest taka, że i ogród i pies porzucony przez opiekuna nie ma szans na przeżycie w dobrym zdrowiu. Bo ogrod to tak samo żywy organizm i każdy 'głask' (wyrwanie chwastów) odbiera tak samo.
Ogród wybaczy krótkie rozstanie, pies też, ale nigdy nie wybaczy porzucenia. Będzie cierpiał, aż do zagłady.
Mój ukochany Borków wie, tak jak wiedziały Grin i Milva, moje ukochane sznaucery, że ja zapewnię im wszystko, póki sił i ich życia. A ja nie przestaję tęskinć za Grinem. Z rodowodu nazywał się LOHENGRIN, bo właścicielka wybrała muzykę operową do nazwania kolenego miotu. No ależ czy można wołać na psa Lohengrin?
Został GRINEM. I był najcudowniejszym psem. Umarł wiele lat temu, w 2014 roku, a ja nadal nie potrafię go zapomnieć.
A ogród?
Wymaga TLC cały czas. Wybaczy krótki czas przerwy, ale porzucony zginie.
No to dzisiaj walka z chwastami ;-))) i dzika masa zdjęć z Borkowa. Grin nigdy nie był w Borkowie i to tego mi jakoś brak. Umarł zanim kupiłam Borków, a może kupiłam Borków, by był jak Grin?
Bo ja nie mam psa teraz i nie potrafię mieć. Mam Borków.
Dziesięć lat pracy chyba jednak owocuje.
Może nie jest to ogród, który miałam kiedyś w planie, ale ja respektuję naturę ;-) Jest ogród, który jest wypadkową wielu czynników: moich marzeń, moich sił i środków, warunków glebowych, tzw, ogólnych okoliczności przyrody - bobry, zalewanie, wichury i co tam jeszcze...
OMG! Wpis jak pożegnalne podsumowanie ;-)))) No nie, nigdzie się nie wybieram, ale czy my to wiemy?
Krysiu, pięknie napisane. Tak to jest z ogrodami i zwierzakami. Szkoda, że sił ubywa, bo stale jest parcie aby ogród rozwijać, dopieszczać. Borków zmienił się, dojrzał, bujnie jest, kwiecia dużo i...nowe grzybki są:)
OdpowiedzUsuńTak to jest ;-) Im człek starszy, tym więcej widzi. Borków, tak jak napisałam, jest ogrodem zdecydowanie innym, niż inne. To miejsce dyktuje co ma tu rosnąc i nic tego nie zmieni.
UsuńA grzybki nie nowe, tylko zmieniły lokalizację, stały pod brzozą, ale jedna z tych trzech wyciętych przez bobry nie dała rady. Dwie są i cudnie rosną.
Miło Cię widzieć u mnie, dziekuję :-)