Trzydniówka w Borkowie.

Od środy do piątku. 

Coraz bardziej podoba mi się taki wydłużony czas na wsi. Dodatkowo hałas z budowy obok kończy się około 16.00 i wtedy do wieczora mam znowu Borków dla siebie. 

Nie ukrywam, że nadal nie pogodziłam się ze stratą dawnego Borkowa.

Powoli jednak pragmatyzm i wielkie ukochanie tego miejsca dokonują cudów w mojej głowie. Widzę bardziej to moje cudne miejsce, niż ten koszmar za płotem. Ale zdania nie zmienię nigdy. Budynek sam w sobie może kiedyś będzie akceptowalny, ale nigdy w tym miejscu, w takim usytuowaniu. Nie wiem, jak można kupić ziemię w takim miejscu, a potem nie mieć zielonego pojęcia o niczym.

Zeszpecenie okolicy, tego sielskiego klimatu prostoty wiejskiego krajobrazu jest po prostu dramatyczne :-(

No to robię swoje w ogrodzie, chociaż obecność robotników za płotem jest taką presją, że czasem jest mi trudno wytrzymać. A budowa tego kolosa postępuje bardzo wolno. Nie wiem, kiedy to się skończy...

Na szczęście ogród swoją bujnością wynagradza mi te koszmary i dostarcza tyle pracy, że nie mam czasu na rozterki :-) Tnę, czyszczę porządkuję, końca nie widać...

Obrazki z ostatnich dni.











Tu dodam jednak komentarz. To są dęby czerwone w ich obecnej formie po ścięciu przez bobry zimą 2023.

Co z nich będzie? Nie wiem, ale dałam ich ochronę i czekam na wielkie, wielopniowe dęby! No to może być unikat!








 Bodziszek Endressa na dobranoc :-)

 

Komentarze

Popularne posty