Oj działo się...!
Strata olchy to był jakby tylko początek. W środę pod wieczór kiedy zajrzałam do podglądu z kamerki, zobaczyłam najpierw zerwaną matę z ganku, potem leżącą wierzbę przy mostku, a potem był brak łączności. Z mediów wiedziałam, że nad powiatem otwockim, czyli na granicy z Borkowem przeszła groźna nawałnica. Musiałam czekać do czwartku, by sprawdzić co jeszcze się wydarzyło.
Już w okolicy Sępochowa straszyły drogi usłane połamanymi konarami, ale dopiero przed mostkiem zobaczyłam siłę kataklizmu.
Dalej były kolejne drzewa, a ja jechałam do Bobrowego z rosnącym strachem. Zastałam straszny bałagan, leżące drzewa, zniszczone ulewą bylinowe rabaty...
Po wielu godzinach pracy udało się podnieść drzewa po ścięciu koron, byliny wycięte, parę rabat łysych. Matę odnalazlam i w sumie pod wieczór ogród był ogarnięty.
W piątek okulista. Ból, strach, koszmarna lekarka-sadystka, dopiero w sobotę doszłam jako tako do siebie, ale mialam wrażenie, że mam już na tyle dosyc, że mi się chyba nic nie chce :-(
No tak, tylko ja jestem z tych 'niezniszczalnych' ;-) Pozbierałam się jakoś, a Borków powitał mnie dzisiaj tak kwiatowo i bujnie, ze wszystko mi od razu przeszło.
No to obrazki z tego chaszczowego ogrodu ;-)))
To skarpa z dziewnnami, ślazem (sam wyrasta), tawułami, bodziszkami Endressa. Są nadal łubiny!
A tu moje cudo! Trojeść krwista.
Staw na pół pełny, wysycha, ale lilie kwitną i rosną.
Berberysowa nr 2. Jeżyk pilnuje, a berberyski coraz większe mają liczne towarzystwo, przez co ta rabata jest niezwykle kolorowa.
Zapraszam jutro ponownie, jak dodam opisy zdjęć. Dzisiaj już nie mam siły ;-)
Wreszcie obejrzałam to krwiste cudeńko :))) Jest piękna! A lilie wodne są cudne! Borków Ci się odwdzięcza za tyle trudu i serca :-)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ :-)
UsuńJa czasem myślę, że nie doceniam tak do końca tego, co mam. Ciągle wydaje mi się, że jest byle jak, że trzeba poprawiać, zmieniać....
A przecież warto po prostu cieszyć się tym, co jest. No nie?