Przymrozki i bocian.
Ostatnie zawirowania temperatur jakoś omijały Borków i strat nie było. Do dzisiaj. Nad ranem widziałam w kamerce biały trawnik i trochę się obawiałam, co zastanę po przyjeździe. Niestety nowe listki rodgersji pierzastej i wszystkie sadźce smętnie zwieszone, zniszczone. Teraz parę tygodni aż odbiją :-( Tak samo zresztą było w maju rok temu, czyli przywykłam ale zawsze smętnie.
Dzisiaj dwa kolosalne zadania ;-) Cięcie wierzby smoczej i porządki na skarpie nad rzeczką.
Sekka mam nadzieję przeżyje tę masakrę ;-)
Potem było czyszczenie skarpy u bobrów. Czas był najwyższy, bo trawsko niemal zarosło moje sliczne krzewy.
Tuż przed wyjazdem zobaczyłam białe zjawisko ;-) Chodził sobie za płotem, dostojnie, jak to bociany.
Komentarze
Prześlij komentarz