Powoli do lata ;-)

Przyznam, że zmęczyło mnie to zimno niemal styczniowe w kwietniu. Najpierw upał lipcowy, potem to przenikliwe zimno, a straty ogrodowe tak straszliwe, że na prawdę smutno patrzeć. Wyjątkowo nie u mnie. Nic z tego nie rozumiem. U mnie zero strat, w zakątkach Polski, gdzie klimat niemal śródziemnomorski, pogrom. Tak czy inaczej, z tych strat będzie najpewniej marnie z owocami w tym roku.

Na szczęście wreszcie wraca ciepło, co już dzisiaj po południu wreszcie dało się poczuć. Na krótko :-( Wracałam znowu w deszczu, a temperatury znowu ostro w dół. No ale to taki ostatni zryw zimy i pa pa ;-)

U mnie bardzo miły dzień. Nowa rabatka pod kupione w markecie winogrona ;-), koszenie, taki fajny ogrodowy dzień bez stresu. Coraz częściej  jest tak, że po prostu jestem w Borkowie. Może to kwestia tego, że nadgoniłam z robotą od lutego, bo było to możliwe, a teraz ogrod właściwie się nie zmienia. No to i mam czas, by nacieszyć się tym moim królestwem.

 



Nie jest idealnie, ale zaczynam widzieć to inaczej. Ta lekka dzikość ogrodu to teraz jego największy urok.




A berberysy? No cudne są i już ;-)

Nowa rabatka pod domkiem powstała, bo nie mogłam się oprzeć urodzie sadzonek winogron w markecie. Za grosze, staly takie biedy, no to mam Izę Zaliwską w Borkowie.



To południowo-zachodnia ściana domku ogrodnika. Bardzo zaciszne i bardzo ciepłe miejsce. Nie zakładam hodowli winorośli ;-) Parę pnączy do dekoracji, a może i coś na ząb się przydarzy ;-)

Udanej majówki! Przecież od jutra najdłuższy weekend świata chyba! ;-))))

Komentarze

Popularne posty