Bobry i ja.
Dwa dni w oczekiwaniu na wiadomości od kamery ;-) A tu cisza. Niby brak wiadomości, to dobra wiadomość, ale ja tak bardzo chcialam zobaczyć bobry. Z drugiej strony ich widok w ogrodzie przecież nic dobrego nie oznacza, to skoro ich nie ma, to powinnam się cieszyć! I tak oczywiście jest, tymbardziej że kiedy dzisiaj dotarłam do Borkowa, zastałam wszystko na swoim miejscu, tylko bobrowe 'żerowisko' niemal puste.
Jabłka zjedzone, konary i gałązki zniknęły, a z wierzbowego pnia została połowa. No to są nowe dostawy;-)
Na razie nowych zniszczeń brak, świerk na swoim miejscu a ogród tu i ówdzie zielenieje.
Rabata z listopada dzisiaj. Żurawki całkiem ładne, a proso wkrótce trzeba będzie wyciąć.
Ogniki nie wymarzły a smocza pokazuje pierwsze kotki.
Trochę by się chciało popracować, poczyścić rabaty, ale za zimno, za mokro, a zima jeszcze przecież wróci. Pozostaje mi odwiedzać bobry i dowozić smakołyki ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz