Mój nieuleczalny optymizm!

Czasem nie wiadomo skąd zmienia się wszystko na lepsze. Od wczoraj zamiast użalać się nad sobą  i popadać w czarną rozpacz ;-) bo mi bobry zjadają drzewa, postanowiłam pogodzić się z ich obecnością po raz kolejny. Przecież one zawsze były i zawsze będą.  Ja je przecież nawet lubię! To przecież niesamowite zwierzaki!

Dzisiaj patrzylam na ślady ich pracy i zamiast ubolewać nad kolejną wierzbą, pomyślałam o ich niezwykłej pracowitości. Ślady ich pracy widać na tych zdjęciach. To linia ciągnięcia 'zdobyczy' od stawu nad rzeczkę. Łącznie jakieś 60 metrów. 


Do furtki, potem przez skarpę do wody. Widać pogubione gałązki, ale zero zniszczeń. Wybierają drogę przez ogród nie naruszając np. rabat.
 


Dzisiaj zawlokłam im nad rzeczkę wszystko, czego nie zaniosły same ;-)

Korzyść mam nadzieję obopólna, bo uporządkowałam teren nad stawem, a one mają swoje gałązki pod nosem. Czy to docenią? No właśnie. 

Mam nawet zamiar zawieźć im trochę jabłek i marchwi następnym razem w ramach 'nowego otwarcia' ;-)))))

W gruncie rzeczy byłabym najszczęsliwsza, gdyby udało mi się wypracować jakies porozumienie z tymi zwierzakami. Czy jestem szalona? Może tak, ale naczytałam się tyle o możliwości koegzystencji z bobrami, że uważam to za realne.

Tylko nasza niewiedza jest barierą. Mamy do bobrów uprzedzenie, bo to niszczyciele. Ja też nadal je mam, ale mam też zamiar zmienić moje podejście i zacząć uczyć się na nowo ogrodu w Borkowie.

Cokolwiek to będzie oznaczało!

Udanego Nowego Roku :-)))))

 


Komentarze

  1. Niesamowite jest to nowe nastawienie, tym bardziej, że trzeba przeboleć straty i nastawić się psychicznie na dużą niewiadomą!
    Może faktycznie się zaprzyjaźnicie - już oczami wyobraźni widzę, jak bobry, na dźwięk silnika, pędzą po jabłka i marchewki ;-)
    W tych relacjach wszystko jest możliwe - bobry są niezwykle mądre. Kiedyś, w dzieciństwie, zaczytywałam się książkami Greya Owla, który był nimi zafascynowany. Naprawdę aż Ci zazdroszczę (tak bardzo pozytywnie), że stoisz przed taką nietypową przygodą; chociaż zdaję sobie sprawę, że Twoja tolerancja może być wystawiona na próbę. To jest naprawdę niecodzienne wyzwanie. Jestem bardzo ciekawa, co się będzie działo i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko! Jak to miło, że rozumiesz i wspierasz te moje fantazje. Ja jestem realistką i wiem, że szansa na realizację takiego scenariusza z oswojonymi bobrami jest znikoma. Ale co mi szkodzi próbować?
      Co ja ma do stracenia?
      Mogę jedynie poznać zupełnie nowe rzeczy, doświadczyć czegoś nowego, niezwykłego.
      Jestem w sercu natury, nie muszę podejmować żadnych trudnych zadań. Nie skorzystać z takiej okazji byłoby grzechem. Co się okaże, to się okaże. Ale jakże mi z tym łatwiej!
      Pozdrawian noworocznie :-))))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty