Prace ogrodowe na finiszu.
Nolens volens, jak mówi przysłowie, kres ogrodowania coraz bliżej. I cieszy mnie to i żal. Cieszy, bo jednak coraz trudniej mobilizować się w te szare dni do wizyty w ogrodzie, a żal bo jednak każda taka wizyta to tyle radości i tyle zdrowego wysiłku. Zawsze strach, że 'zardzewieję' przez zimę ;-))))
Dzisiaj wreszcie przygotowałam na zimę moją największą rabatę. To jest naprawdę kolos. Poza tym rośnie tu taka masa roślin, że trudno ją czyścić i utrzymywać pod kontrolą bez regularnej pracy. Ale to jedna z pierwszych rabat i bardzo o nią dbam.
Efekt po 4 godzinach pracy
Prowadzę w excelu taki zapis dla każdej rabaty, inaczej nie byłabym w stanie spamiętać tych roślin. Mam teraz ponad 30 rabat, rabatek, na każdej od kilku do kilkudziesięciu roślin. Nie ma takiej możliwości, by pamiętać każdą, z nazwy, odmiany, etc.
Teraz to głownie krzewy i trawy wyglądają fajnie. Reszta, jako że to byliny, to poczekamy do wiosny ;-)
Niewątpliwie miskanty i orszelina królują :-)
Widok przed odjazdem jednak smutny.
Komentarze
Prześlij komentarz