Back to normal ;-)

Czasem codzienna rutyna, powtarzalność układu dni, taka trochę nudna rzeczywistość jest bardzo potrzebna. Daje poczucie ulgi, spokoju i równowagi. Szczególnie po dniach spędzonych zupełnie inaczej, które nieodwołalnie musiały się przecież zakończyć. 

Po nocy pełnej szalejących żywiołów (na szczęście w stolicy; nie wiem, jakbym to zniosła w drewniaczku pośród lasu?) pojechałam do Borkowa, bo przecież ogród zaniedbany.

Ogród nie tylko zaniedbany, ale skołtuniony przez wichry, ulewy, pełen połamanych gałęzi, polegujących pod ciężarem wody roślin, zalany po brzegi....

Rutyna? ;-))))

Zbieranie gałęzi, śmieci, podpieranie, podwiązywanie, wycinka, grabienie, mnóstwo prac porządkowych, ale na szczęście drzewa całe, większych uszkodzeń brak, a ogród po porządkach i takiej porcji wody nawet nie straszy ;-) Są miejsca, które nawet są - in my opinion - całkiem ładne. Jak te:






Upał jednak trwa a przy dzisiejszej wilgotności szczególnie przed południem, to była udręka. Nie za wiele da się zrobić, pot zalewa oczy, żadna to przyjemność z takiej pracy w ogrodzie. Toteż po uporządkowaniu ogrodu i wykonaniu najpilniejszych prac przerywanych co chwilę odpoczynkiem na cienistym ganku, nolens volens wróciłam do zimnego lokum w stolicy.

Oj, jak ja czekam na chłodną jesień!

Komentarze

  1. Zgadzam się w zupełności - odskocznie, także te najpiękniejsze, są dobre, ale powrót do codziennych rytuałów działa uspokajająco i wycisza emocje. Chociaż u Ciebie te "rytuały" były, co nieco, urozmaicone ;-) Ale ogród, jak zawsze, wygląda pięknie!
    A ja marzę o jakiejś "porcji wody"; czasami gdzieś zahuczy, kilka razy błyśnie, nieco mocniej powieje i dalej mamy upał, upał, upał. Deszcze nas omijają :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upał jest niemiłosierny i bardzo mnie złości, bo jednak ogranicza, niewiele można zdziałać, pozostaje przetrwanie w oczekiwaniu na jesień ;-)
      A deszcze jak najbardziej cieszą, są bardzo oczekiwane, ale nie od razu zapas z całego miesiąca w jeden dzień ;-)
      Wiadomo, umiar!
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam upalnie :-)

      Usuń
  2. Anonimowy to nadal ja! Blog czasem dziwnie działa, pewnie z powodu upału :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Domyśliłam się - o ile takie sytuacje nie są za częste, to są nawet zabawne :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty