Lipcowy Borków
Borków tak na prawdę zaczyna wyglądać jak ogród ;-))) dopiero od lipca. Z każdym rokiem ta granica czasowa się przesuwa, bo zmieniają się warunki klimatyczne. U mnie dodatkowo położenie ogrodu wśród pól i zimne ciągi powietrzne powodują, że wszystko startuje o wiele później, a potem regularnie przemarza w maju. Na ponownie 'odbicie' roślin czekam czasem z miesiąc. Tak było w tym roku np. z orszeliną olcholistną, która dopiero teraz ma w miarę pełne ulistnienie. Nawet sadźce chorowały! Dęby czerwone jak zwykle.
Takie uświadomienie sobie tych warunków trochę pomaga w pokonaniu stresu ;-) ogrodowego, kiedy u innych bujne, kolorowe ogrody, a u mnie daleka droga do wiosny, która przychodzi ... w lipcu!
To tak tytułem wstępu, bo zaraz mam ochotę pokazać ładne widoczki. Nie żeby był to jakiś bylinowy busz, czy kwitnące łany ;-) Po prostu dwa dni nad wycinaniem, równaniem, porządkowaniem i parę miejsc wygląda inaczej. Może nawet ładnie?
Kiedyś tu była ścieżka wśród traw, teraz jest ścieżka przez wielką rabatę. A kapelusz sprawdza się w słońcu fantastycznie.
Potem czyszczenie i cięcie dalej i znowu nieco inaczej.
I widoczek na koniec jak zwykle
Przekornie nie pokażę kwiatowych obrazków, które zamieszczę na Instagramie, gdzie znowu jestem. Dlaczego? Nie wiem. Może jednak interakcja jest mi potrzebna?
Te miejsca wyglądają pięknie i nastrojowo - cały ogród jest bardzo romantyczny. A kapelusz to jakby namiastka stracha czekającego z utęsknieniem na ptaki ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń