Upał to nie jest moja specjalność :-(

Wczoraj miałam wrażenie, że już w tym Borkowie zostanę na zawsze :-( Nawet mnie to ucieszyło, bo to fajne miejsce na rozstanie z tym padołem, ale jednak dałam radę. No niestety, z każdym rokiem życia moja odporność na słońce, upał maleje. A wczoraj było istne piekło, drewniaczek nagrzany jak piekarnik, w cieniu podobnie, nie było jak znaleźć ochłody. Dzisiaj od rana na szczęście normalne temperatury, potem najpierw deszczyk, potem ulewa i od razu wszystko w normie.

Tylko prace ogrodowe marnie. Coś tam wyrwałam, coś tam przycięłam, ale generalnie dwa dni dla ogrodu stracone ;-) Tam jest tyle pracy...

Ciemne obrazy ogrodu zanim pogoda zrobiła się całkiem groźna.




Róże w tym roku walczą o przetrwanie, są dzielne, kwitną, ale to jednak nieco smutny widok :-( Mszyce, mączniak...




Jedynie mój 'żelazny' zestaw pod gankiem bez zmian nie zawodzi.


Nawet rodgersja zniszczona przez majowy mróz powoli coraz większa. 

Tak, czy inaczej źle nie jest. Mam ten ogród :-)

 

Komentarze

Popularne posty