Albo upały, albo przymrozki...

Aż nie mogłam uwierzyć dzisiaj :-(

Wyjechałam w czwartek pod wieczór, nie było mnie trzy dni podczas których były nocne przymrozki. Całkiem je zlekceważyłam, bo to tam takie 'strachy na lachy'. 

A tu:

rodgersje padły, sadźce ogrodowe z uszkodzonymi wierzchołkami pędów (te łąkowe oczywiście nic), część liści na czerwonych dębach znowu sucha, kilka krzewów orszeliny też. U mnie jest taka otwarta przestrzeń w części ogrodu. Tam przemarza wszystko. Pocięłam co suche, pewnie odrosną, ale czasem mam dosyć :-(

Na szczęście tylko czasem i zwykle bardzo krótko. Bo zawsze są powody do radości w ogrodzie, nawet jak jest taki jak mój ;-))))

Zabrałam się za 'modelowanie' łączki nad rzeczką. Wydzieliłam rabatę pod rośliny łąkowe, reszta będzie koszona.

Poprzesadzałam tu wszystkie kukliki, sadźce, krwawnice, wiązówki, wybrane trawy i na razie zostawię to własnemu losowi. Pewnie wkrótce coś tu podosadzam, ale nie ma presji, nie samo zarasta.

Druga strona podobnie. Powolutku dojdę do czegoś ?


 Poza tym drzewa mi rosną a krówka się pasie ;-)))

Na podjeździe porządeczek, a Szarutek zarobił dzisiaj mandat :-( 73 tam gdzie 50. No ale u niego to wystarczy lekko depnąć...

Pozdrawiam :-)

 

Komentarze

Popularne posty