Z niedzieli na poniedziałek.

Wiedząc jaka pogoda szykuje się na nowy tydzień, pojechałam do Borkowa zaraz po pracy w niedzielę, by wykorzystać słoneczne popołudnie na długo odkładaną pracę - cięcie wierzby smoczej. Rośnie u mnie chyba już 7 lat, co roku jest przycinana, ale nie tak radykalnie, jak teraz. W tym roku postanowiłam odciąć dolne konary, tak by nowe przyrosty nie sięgały zbyt blisko ziemi. Kilka konarów i tak było już w połowie suchych, była za gęsta. Bardzo ciężka praca, kilka godzin, ale wykonana !


Podobnie z różą błotną. Tu widać ją po prawej przy mostku. Wycięłam chyba więcej niż połowę pędów, oczyściłam dołem z traw i nawłoci, które poprzerastały ja tak, że były to raczej chaszcze, niż ładny krzew. To już była praca od rana w poniedziałek, zanim jeszcze rozpadało się na dobre.

Z przyjemnością jednak patrzyłam, jak rośliny odżywają w deszczu, było już na prawdę sucho. Tylko zdjęć niewiele, byłam już przemoknięta, robiło się coraz zimniej,w południe byłam już w drodze do stolicy.

 

Komentarze

Popularne posty