Jak pełnia lata!
Kolejne dwa dni w Borkowie za mną. Upalnie, pracowicie, powoli wychodzę na prostą i może będzie wkrótce taki dzień, kiedy wreszcie poleżę na tym moim leżaczku ;-))) w cieniu dębów. Jakże one wolno rosną! Ale są i rosną i to jest ważne.
Rabatki czyste, krawędzie niemal idealne ;-) drzewa i krzewy mają oczyszczone korzenie, że o koszeniu nie wspomnę.
Trochę wieczornych obrazków, bo rzadko bardzo je robię i pokazuję.
I jeszcze tylko kwitnąca krzewuszka. To 'Styriaca'. Powinna być wielka, a po dwóch latach ma ok. 45 cm. Ale jest i kwitnie :-) Zatem są powody do radości.
Duuużo roboty było, ale efekt robi wrażenie! Trawy zaś wyglądają, jak jakieś nastroszone jeżozwierze :-) Pięknie prezentuje się ogród w tym ciepłym wieczornym świetle; na tych pionowych ujęciach domek wygląda, jakby stał w prawdziwej dziczy ;-)
OdpowiedzUsuńMiło Cię czytać ponownie :-) Ogród to wielkie zobowiązanie. Jak się go ma, to końca tego znoju nigdy nie ma. Ale to mi akurat bardzo odpowiada. Ja nie z tych co lubią leżeć na plaży ;-)
UsuńA domek stoi w dziczy, tylko nieco ujarzmionej przeze mnie.
Dobrego dnia!