Nieplanowana wizyta w Borkowie

O 6 rano obudził mnie telefon. 'Mam dla Pani kamień do dostarczenia', usłyszałam po odebraniu. Nie spodziewałam się dostawy do czwartku lub nawet piątku, skoro wczoraj późno w nocy przesyłka paletowa opuściła Wrocław. No ale skoro jest, to znaczy zaraz jadę do Borkowa, a miałam jechać do pracy. Przez telefon doprowadziłam dostawcę pod bramę, upewniłam się, że jest pod właściwą, paleta na pojeździe, gotowe, mam moje ulubione kamyczki. Chwilę później telefon dzwoni znowu. Po nocnych opadach wielki tir zakopał się w błotku i szuka u mnie ratunku. Wysłałam kierowcę do Sołtysa, ma dom blisko mojej działki, powinien wiedzieć, kto ma traktor do wyciągnięcia tira.

Nie wiedział.

Telefony, szukanie po wsi, jest jeden rolnik z mega traktorem, ale pojechał na grzyby. Dobry jednak człowiek zdecydował się wrócić, kierowca czekał i miał zadzwonić, jak już wydostanie się z błota. Czekałam bez rezultatu, jadę, czekam na ten telefon, mija kolejna godzina, cisza.

Dojeżdżam do Borkowa. Ani śladu tira, tylko sosny po drodze ogołocone z gałęzi. Kiedy zobaczyłam mój żwirowy podjazd, zrozumiałam dlaczego nie zadzwonił. Koleiny na metr, podjazd w części totalnie zdewastowany. Na szczęście jest na tyle duży, że mogłam bez problemu zaparkować pod bramą.

Kolejne dwie godziny równanie podjazdu przy pomocy grabi i łopaty, doły zasypane, powierzchnia wyrównana, tylko brzydko okropnie, żwir wgnieciony w ziemię i to co było pod spodem, trzeba będzie pomyśleć o naprawie szkód. 

A kolejne trzy godziny, to było rozładowywanie palety i przenoszenie - kamyk po kamyku  - z podjazdu na teren ogrodu. Tona kamienia przeniesiona, a ja nawet nadal żywa :-) 

Kamyki grzecznie ułożone czekają na kolejny etap, czyli obrabianie skarpy nad rzeczką.


 Bardzo lubię szarogłaz, mam go sporo w ogrodzie,, w suchych strumieniach, nie wyobrażam sobie ogrodu bez kamienia i drewna oczywiście.



Niby zwykły głaz, ale jaki śliczny ;-)

Na więcej prac sił już zabrakło. Pochodziłam sobie tylko z aparatem, bo wszystko nadal takie ładne !

 


Ta gęstwa pod gankiem teraz chyba jeszcze ciekawsza w kolorach jesieni. Żurawka, żuraweczka, bodziszki, turzyca, a nad nimi obiela nadal z liśćmi.


Dereń rozłogowy wkrótce straci te kolorowe listki, rozchodniki zasypiają, krzewuszki nadal mocno ulistnione, ile tu kolorów :-) Rabata założona dokładnie rok temu, efekt bardzo mi się podoba, a co!


A to rabatka tegoroczna w miejsce ogniska przeniesionego w inne miejsce. Rabata z niskich krzewów. Tawulce wyjątkowo udane, dlatego będą też na skarpie. Doskonały zadarniacz, ciekawy także w zimie.


Staw wkrótce do czyszczenia, oj, będzie ciężko ;-)


Klon srebrzysty i olsza powyżej, a fiołki poniżej. Piękne mają te liście.


 

Żółwik niezmordowanie kwitnie, niestety masa suchych liści wszędzie, są też chwasty, ale z powodu prac nadrzecznych to nieco zaniedbana sprawa. Nadrobię.

Komentarze

Popularne posty