Środowy weekend ;-)
A kto emerytowi zabroni zaczynać weekend w środę? ;-)))) Wprawdzie skończyłam w piątek, ale to już wina słońca. No nie da się wytrzymać nawet w stawie. A wydawało mi się, że w drugiej połowie sierpnia to już tak wściekle gorąco być nie może. Ale było.
Pomimo to ogród wykoszony, co trzeba wycięte, wyrwane, przesadzone, czyli sporo pracy wykonane, a wszystko wygląda tak, że po prostu jestem z siebie dumna. A co! To oczywiście jak zwykle zwykła przekora, ale też odrobina prawdy w tym jest.
Spotkanie z lisicą też było. Zwierz po prostu przychodzi pod wieczór i wymownie na mnie patrzy lekko strzygąc uszami. A ja już przy każdych zakupach wkładam do koszyka kąski dla rudej. Chyba będę musiała w bankowej informacji dodać 1 osobę na utrzymaniu ;-))))
Zacznę jednak od jesieni. Może to z powodu upału, ale grabiłam liście brzozy, która sypie nimi jak w listopadzie, dzielżany ledwie zakwitły, już przekwitają. Pajęczyny wszędzie, babie lato?
Kolorów nie brak, rozchodniki wszelkiej maści kwitną, trzmieliny oskrzydlone czerwienieją, czekoladowe krzewuszki kwitną, a łany nawłoci za płotem tworzą piękne tło.
Można by poleżeć na leżaczku, albo pohuśtać się podziwiając widoki.
Można by, gdyby nie nigdy niekończąca się ogrodowa praca. Za to wykoszone, wyczyszczone i to dla mnie ważniejsze, niż odpoczynek.
Udanego weekendu!
To się nazywa 'fałszywa jesień'. Przeczytałam artykuł w Guardianie ilustrowany zdjęciami parków ze złotymi drzewami i dywanami liści w alejkach. Tak drzewa ratują się w trwającym upale i suszy. To a 'propos tych grabionych przeze mnie liści brzozy, Rosnący obok klon jedynie zaczyna się przebarwiać.
OdpowiedzUsuń