Ogród w obiektywie syna
Deszcze nie deszcz, pojechaliśmy. Ostatni raz syn był w Borkowie lata temu, chyba w 2018 roku. Jego oczami mogłam zobaczyć jak wiele się zmieniło, jakie zaskoczenie rozmiarami drzew, gęstością roślinności. Wędrował z aparatem po borkowych zakątkach i oto obraz tego ogrodu w Jego obiektywie.
Może pogoda nie była najlepsza, popadało, trochę zimno, ale jakie to ma znaczenie. Cudnie spędzony wspólnie czas, radość z tej możliwości podzielenia się urodą natury, plany na daleką wizytę w grudniu ....
Widać, że syn jest dumny z artystycznych i rzemieślniczych zdolności mamy - zdjęcia to pokazują! I nie dziwię się, że zauroczył go ten piękny, łąkowy ogród :-) A wspólne plany, to będzie taka wspaniała odskocznia, zwłaszcza wtedy, gdy u nas zazwyczaj jest dosyć ponuro. Super!
OdpowiedzUsuńTak, podobał Mu się Borków, co chwilę wysyłał zdjęcia do swojej partnerki, oni tam w Laosie mają niesamowite ogrody. Kompletnie inne, no ale jakie mają być w Azji ;-)
UsuńBardzo się zmagam z decyzją o podróży, ale chyba jednak podejmę to wyzwanie. W grudniu klimat laotański jest na tyle przyjazny, że będzie to sama przyjemność. Wygląda na to, że będę miała azjatyckie Boże Narodzenie :-)