Trzy dni w Borkowie ;-)
Jak widać zasmakowałam w tych długich pobytach na wsi. Nie wiem tak do końca, dlaczego dopiero teraz zaczynam korzystać z tego dobrodziejstwa wiejskiej posiadłości, gdzie może nie mam luksusów - bo nie mam prądu, bo nie mam bieżącej wody - ale mam cudne zielone przestrzenie, dach nad głową i wszelkie udogodnienia zastępcze, by kilka dni spędzać tam bez problemu. Myślę, że od teraz nie zamierzam czynić inaczej ;-)
No to sobie pomieszkałam na wsi :-)
Trzy dni to szmat czasu, mogłam do woli kosić, pielić, przygotowywać nowe rabatki, sadzić nowe rośliny. A potem odpoczywać, spędzać wieczory na ganku przy dobrym jedzonku - mam warunki do gotowania, a ja byle czego nie jem ;-)
Ale zacznę od zagadki - czy mam sprzymierzeńca w walce zielonymi paskudami?
Na berberysowej no. 2 ostatnie nasadzenia - doszły Imperaty Red Baron i na tym kończę w oczekiwaniu na ogromnienie tego, co już tu jest ;-)
Rozchodnikowa wytrzebiona z chwastów ma dwa nowe miskanty, tym razem 'Malepartus'. Bardzo ładne okazy, ale w tej samej fazie rozwoju, co i moje. Na ich pełną urodę trochę poczekamy.
Nowa rabata w miejsce ogniska niemal gotowa do nasadzeń. Jeszcze będę przekopywać, może nieco wyrównam krawędzie, ale źle nie jest ;-) Plan jest taki, że siedząc na tych ławeczkach obecnie służących jako magazyn kamienia, będzie można podziwiać (?) obydwie rabatki, przy czym ta poogniskowa będzie niska, będą tu tylko niskie karłowe krzewy.
Kamienie niedługo przeniosę na nowe ognisko, gdzie czekają 'deseczki' na ławy nad tymże. Trafiły mi się takie okazy za bezcen.
Posadziłam jeszcze kolejne kocimiętki i nachyłka
porozpinałam róże i hortensje pnące na ścianie domku
Okiennice zamknięte, czas wracać, trochę żal...
Jeszcze irys syberyjski na pożegnanie
Żar z nieba mi nie straszny ;-) Dzisiaj siedzę sobie w moim piwnicznym biurze, w bardzo starym budynku z cegły. Biuro mam w podziemiu, bo tam nasze pracownie, chłód, cień, mogę pracować. Jutro jednodniowy wypad na wieś, a potem pewnie znowu trzydniówka od środy. To jednak będzie zależało od dostawy krzewów. Czekam 10 krzewów na rabatę po-ogniskową. Między innymi będzie tawulec pogięty! Kto dzisiaj sadzi takie zapomniane krzewy?
OdpowiedzUsuńPraca w chłodzie, to świetna sprawa. U nas w domu chłód przyjemny, bo 2 dni upałów, dały w kość bardzo. Rabaty na bogato, Red Baron fajnie pasuje, a jak się zaczerwieni, to będzie ogień:). Znowu nowe nabytki, podziwiam szczerze i kibicuję:).
OdpowiedzUsuńTaka wyszła zielono-czerwona ta rabata. Ja nie miałam dotąd szczęścia z Red Baronem.Mam nadzieję, że może tym razem się uda.
UsuńUda, lubi słońce i wilgoć, u mnie w cieniu zamiera.
UsuńMa to, ale z nią to nigdy nie wiadomo. To dość kapryśna roślina. Za to turzyce - odpukać - rosną jak gupie ;-))))
UsuńZapomniałam napisać, to nie opuchlak z tą gąsienicą? Ja mam plagę szkodników:(.
OdpowiedzUsuńOMG! Ircia, nie wiem :-( Nigdy nie widziałam opuchlaka. A zjadałby gasięnicę?
UsuńNie wiem, ale ostatnio pod wieczór zabiłam takie 2, wcinały liście młodych patykowych hortek. Potrafią martwe udawać;). Trzeba przyłożyć solidnie.
UsuńPooglądałam zdjęcia tych paskud i wygląda na to, że masz rację :-( Jest ich sporo odmian, są w rozmaitych kolorach, ale są i takie jak ten mój? No widzisz, jaka ja ciemna kobieta jestem. Nigdy go nie spotkałam wcześniej. A ja naiwnie sądziłam, że skoro zżera to zielone, to on dobry chrząszcz jakiś.
UsuńBędę w środę - dzisiaj burza i deszcz - poszukam i będę łapać.
UsuńI ja pierwszy raz u siebie zobaczyłam, najpierw łaził po elewacji, rozpoznałam, potem wieczorem w donicy upilnowałam. I u nas burze i deszcze.
Usuń