Berberysowa 2 i bardzo dużo widoczków ;-)
Rano polowanie na kuriera, by pojechać już z pudłem pełnym krzaczków. A pojechać mus, bo podlewanie czeka. W temperaturach ostatnich dni bez podlewania pewna strata nowo posadzonych. Kurier upolowany, pudło z trudem wlazło do Szarutka, co było dobrą zapowiedzią rozmiarów ukrytych w nim roślin. W planach pierwsze obsadzenie nowej rabatki, czyszczenie stawu i cokolwiek na co upał pozwoli. Przecież zapowiadał się gorący dzień. A dzień był dziwny, szarawy, wydawało się, że burza tuż, tuż. Niestety, ani burza, ani deszcz się nie pojawiły, sucho, suszej coraz bardziej.
Sadzenie krzewów w tych warunkach to jednak ciężka praca, noszenie wody, noszenie ziemi, kopanie, ale w sumie 10 nowych roślin posadzonych. 8 berberysów na nowej rabatce, rodgersja otrzymana w ramach reklamacji, bo ta odebrana wcześniej okazała się być zgniła i orlik - prezent.
Zacznę od prezentu, bo to miłe, a do tego okazały egzemplarz.
Trafił na rabatkę pod trąbą, gdzie jedna werbena sztywna przepadła i zwolniła miejsce. Przepadła, bo zimą na tych mokrych rabatach mróz wypycha niektóre rośliny na powierzchnię i one giną.
Potem szukałam miejsca na niezwykle okazałą rodgersję kasztanowcolistną. Miałam ją w starym ogrodzie i wiem, że musi mieć cień i wilgoć. Jest pod daszkiem z łopatami, tam zawsze jest cień.
Ma kuklika zwisłego do towarzystwa, wkrótce pewnie będę dodawać kolejne rośliny. Docelowo marzy mi się obsadzenie całej linii płotu, ale kiedy to będzie!
Piękny egzemplarz reklamacyjny!
No dobra, czas na berberysy. Przyznam, że nieco byłam 'skotłowana' - nowa rabata, wielka, tyle do obsadzenia. Jest pierwszy etap, do wyglądu rabaty daleko!
Będą kolejne krzaczki, a te kiedyś ;-) urosną. Są tu w zbliżeniach kulki i jeden trochę większy.
I jeszcze jedno spojrzenie na obecną całość.
Widoczki, bo zielono i cudnie :-) W stawie lilie wszędzie już bogate w liście. Są niezawodne, co roku pięknie zakwitają. Usunęłam masę pałki, ale mam ją już pod kontrolą. Coroczne wiosenne przetrzebienie i nie ma problemu. A był, kiedy praktycznie zarosła cały staw. To jest wyjątkowo ekspansywna roślina.
To będzie autokomentarz, bo ile można edytować ten sam wpis ;-)
OdpowiedzUsuńKolejne berberysy jadą. Zielone, bo brakuje mi na berberysowej 2 koloru zielonego. Za kolorowo, za czerwono. Te same zielone kulki co na berberysowej 1 - czyli Koboldy. Bardzo fajne zielone nieregularne kulki. Nie takie równiutkie jak Bagatelki. Myślę o dodaniu Imperaty cylindryczne Red Baron - te jej czerwone końcówki chyba dobrze uzupełniałyby berberysy i dodały pewnej lekkości.
Tylko na nią trzeba jeszcze czekać. Niby jest w ofercie, ale ja wiem, gdzie kupować, by nie dostać badziewia. Przykład z Rodgersją - dostałam nietrafioną sadzonkę, reklamacja uwzględniona i to jak! Florini to jest to :-)
A i jeszcze kupiłam jeża ;-)))) Z takiego fajnego materiału, co wygląda jak drewno. Jeż jest na granicy kiczu i to jest w nim właśnie zabawne. Jutro będzie sobie 'chodził' po Berberysowej 2.
OdpowiedzUsuńChciałam kupić Kordyliny do donic i wanienki, ale ceny nadal powalające. Potem spadną, bo nie są kupowane. Ja co roku kupuję, chociaż nie mam gdzie ich zimować, ale przez pół roku wyglądają fajnie.
Czekam na pokaz jeża:)
UsuńWkrótce będzie, właśnie wróciłam ze wsi.
UsuńBędzie śmiesznie pewnie.
Niesamowicie zielono! I jakie piękne oraz różnorodne są kształty liści roślin w Twoim ogrodzie. Widać ogrom włożonej pracy i miłości - taki ogród z duszą :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna obserwacja o tych liściach. Ja właśnie liście w ogrodzie lubię najbardziej. Nie kwiaty, chociaż te też;-)
UsuńPracy rzeczywiście ogrom, cieszę się, że tak to widzisz. Ja czasem niejako sama staję się tym ogrodem, boli mnie fizycznie, jak rośliny giną. Tak jak kiedyś psy, tak teraz ogród i rośliny są mi bliższe od ludzi. No taka jestem pokręcona ;-)
Samych dobrych dni Halinko, dziękuję za Twoją delikatność.
Nie jesteś pokręcona Krysiu. W tym tygodniu będzie u nas wykonywana pochylnia z balkonu do ogródka; robimy ją dla naszego dziadka - kundelka, któremu nawet zejście z parteru sprawia problem, a jest za duży, żebyśmy mogli go znosić. A sadzonki z tego mini ogródka wciskam komu się da, byle ich nie wyrzucać. Moje dziewczyny zaś, mimo, że mają sporo znajomych, zawsze mówią, że wolą zwierzęta od ludzi. Ja zaś mam nielicznych, ale pewnych przyjaciół i jestem takim włóczącym się odludkiem. Każdy z nas ma prawo być takim, jakim chce :-)
UsuńOstatnie miesiące mojego prawie 14-to letniego olbrzyma sznaucera to była walka o każdy krok. Trudny to był czas, wiem jak się walczy o każdy dzień ukochanego psa. Tyle lat minęło, a ja nadal ciągle go wspominam. Teraz już za późno na psa, mam tylko mój wiejski ogród.
UsuńWłóczący się odludek :-) Wspaniale to określiłaś, ale coś w tym jest i to widać w Twoich opisach z tych leśnych wędrówek.
:-)
Z wielką przyjemnością oglądam:). Jakie soczyste kolory w maju. Nowa rabata wyszła super, śliczne berberysy i nowe nabytki. Podlewania współczuję, za mało opadów. Rozchodnikowa się rozrasta, dorodne kępki tych bordowych rozchodników. Złota pęcherznica jarzy, śliczny okaz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dzisiaj pokażę kolejny etap ;-)))
Usuń