Zamiast wizyty w Borkowie ;-)

Nie pierwszy to raz, kiedy pogoda zmienia moje plany. Śnieg leży w stolicy, to dopiero co tam, wśród pól. Mogłabym pojechać i popatrzeć, ale szkoda paliwa, nic bym i tak nie zrobiła. To posprzątałam balkon po śnieżycy, wystawiłam z powrotem bratki i stokrotki i nacieszyłam się tą namiastką ogrodu w śnieżnym kwietniu.

Stokrotki w doniczkach, bo zamierzam zabrać je do Borkowa.


Róże pomarszczone posadzone lata temu z sadzonek ze starego ogrodu niezawodnie odżywają co roku, jakiś mlecz wyrósł i śnieg mu nie straszny.

Mozga też zielenieje, a wrzos z jesieni chyba chce dalej żyć.


 

Widok za oknem grudniowy i chociaż ładny, to jednak wolałabym bardziej wiosenny obrazek. Wiem, to kwestia kilku dni, ale na ciepłą wiosnę chyba trzeba poczekać do maja. Przynajmniej jest sporo wilgoci i bardzo liczę na to, że to pomoże ostatnio posadzonym w Borkowie bylinom. Do tego sprzedawca roślinek uznał moją reklamację jednej z sadzonek i obiecał wysłać nową. To rodgersja kasztanolistna. W sporej doniczce nie znalazłam nic, poza nadgniłym kikutkiem bez korzeni. Wsadziłam w ziemię, oznaczyłam patyczkami, ale nie sądzę, by coś z tego wyrosło. Toteż bardzo mi miło, że reklamacja uznana. Kupuję rośliny w tej firmie od lat, sadzonki są zawsze doskonałe i silne, a to ma znaczenie w moich warunkach glebowych.

Czekam do środy i pojadę z wizytą choćby padało.

Komentarze

Popularne posty