Kocimiętki przyjechały.

 Z samego rana nowe zieloności :-)

Roślinki są bez doniczek. Ten hodowca zawsze wysyła je zapakowane w warstwy papieru i foliową torebkę. Od lat dostaję je w tej formie i wiem, że metoda sprawdza się doskonale, a ile mniej plastiku! 

Sadzonki może małe, ale przecież szybko się rozrosną, a cena groszowa. Po lewej kocimiętka Faassena, po prawej Kubańska. Różnica ogromna. Zupełnie inne listki. Kubanka ma rzeczywiście duże listki, mocno unerwione i chyba bez kutnera.



Faassena gęsta i ma już pąki. Kupiłam tylko dwa razy po cztery każdej, bo miały rosnąć tylko na skarpie. Teraz mam ich chyba za mało ;-), bo chcę je posadzić także przy piwoniach. Inna sprawa, że one rozrastają się szybko w spore kępy a zalecane odstępy między nimi to nawet 50 cm. Ja mam skłonność do sadzenia roślin zbyt blisko, z czym stale walczę sama ze sobą ;-) Spróbuję utrzymać tym razem zalecane odstępy.

Przy okazji balkonowe widoczki, bo sadzonki - jak to u mnie - najpierw sobie czekają w stolicy, aż je zawiozę na wieś.  A w donicach bez szału, czeka mnie remont balkonów, to rośnie to co samo wyrasta.




Osiedlowe zieloności bardzo zadbane, miły widok.

Dzisiaj regeneruję siły, bo jednak walka z trawą na łączce trochę mnie nadwyrężyła. Jutro albo w sobotę jadę sadzić. Majówka chociaż zimnawa zapowiada się uroczo :-)

 


Komentarze

Popularne posty