Szarzyzna ;-)

W naturze i niestety nieco w życiu. Trochę mnie nie było, ale musiałam ponegocjować sama ze sobą co dalej. Tą nieco nową mną, bo ostatnio okazało się, że mam rozmaite przypadłości zdrowotne, które niestety mogą bardzo ograniczać moje dalsze Borkowe działania. Trochę to trwało, ale wreszcie doszłam jakoś do ważnej decyzji: dzisiaj jest ważniejsze niż jutro, o jutro jakoś zadbam, a każdy dzień należy wykorzystać póki jest.

Odkopałam się spod lawiny roboty na uczelni i pognałam budzić Szarutka (jakby ktoś z czytających nie wiedział, tak nazywa się moja nowa Puma, Ford Puma), bo mi system opowiadał, że go usypia! Stał sobie zaniedbany, a wbudowany modem zżerał prąd z akumulatora, aż system wyłączył modem i poinformował mnie wysłaną wiadomością, że "Szarutek przechodzi w stan głębokiego uśpienia, wybierz się na dłuższą przejażdżkę, by temu zaradzić" ;-))))

No to się wybrałam, chociaż szaruga, a zdjęcia oddają w pełni kolory tych dni.


 

 
Mam jeszcze wciąż nadzieję, że kordylina jednak żyje.



 
Chyba tylko modrzewnica wygląda jako tako.




Szaro czy nie, brzydko lub nie, ale jednak warto było! Szarutek obudzony i ja też :-)

Pozdrawiam po długiej przerwie i zapraszam!

 

Komentarze

  1. Witam i pozdrawiam
    Zaciekawiło mnie to piękne koło na płocie. Z czego ono może pochodzić.
    Szaro owszem, gdyby słoneczko świeciło zdjęcia były by złociste.
    Ja od świąt mierzę się z przeziębieniem a właściwie z kaszlem (test ujemny).
    Czekamy na wiosenny powiew wiatru i nasze działania ogrodowe.
    Dużo drówka życzę. Krysia



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi bardzo spodobało - to koło pasowe, element napędu w rozmaitych urządzeniach, teraz to już tylko eksponat.
      Nie lubię pisać o chorobach, zdrowiu, to tak tylko wspomniałam, bo długo mnie nie było.
      Strasznie brak słońca, wszystko śpi, pąki na krzewach są, ale bardzo jeszcze uśpione i dobrze. Niby powrotu zimy nie widać do połowy marca, ale nocami nadal poniżej zera.
      Dziękuję, Tobie też sił za dwie i też zdrowia, bo wiadomo jak jest.

      Usuń
  2. Oooo...ucieszyłam się widząc nowy wpis. A nawet pognałaś do Borkowa. A Borków w stanie głębokiego uśpienia tylko nie zawiadamia jak Szarutek. Swoją drogą Szarutek już prawie jak żywy organizm, zawiadamia o swoim stanie , domaga się rozrywek typu spacer.
    Szaro rzeczywiście i mało atrakcyjnie , jutro wyruszamy w świat dość tego siedzenia w domu.
    Mam nadzieję, ze będzie biało, że niebo będzie nam przychylne.
    Niech Ci powróci poprzednia kondycja jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szerokiej drogi zatem.
      Kondycja nie powróci, bo pewnych rzeczy cofnąć się nie da.
      Szarutek jest jak pies, karmię go benzyną, głaszczę, rozmawiam z nim, a on dotrzymuje mi towarzystwa. Podobnie jak pies nie dostarcza żadnych przykrości jak to zwykle ludzie robią.

      Usuń
  3. Fajnie, że się pokazałaś:). Szarutek, faktycznie, jak żywy;).
    Powiem Krysiu, że na tę szarugę i tak w ogrodzie nie jest źle. U nas podobna pogoda, ale dzień jednak dłuższy:). Też mam szaro, mokro, brudno, nic w nim nie robię, może dziś po psiakach wyjdę posprzątać, ale sypie i wieje.
    Co do zdrowia, różnie bywa, raz lepiej, raz gorzej, ale mam nadzieję, że na razie ogrodu nie odpuścisz, może styl działania zmienisz i będziesz czerpać z niego siły i radość. Dobrego dnia, wiosna coraz bliżej, a z nim słonko i śpiew ptaków:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Szarutku to tak dla poprawienia nastroju, bo trochę smutno u mnie.
      Do tego ogród o tej porze roku to jednak także smutny obrazek. Ale przecież z każdym dniem będzie lepiej. Dni dłuższe tylko strasznie ciemne. Szukam w prognozach słońca i jakoś go nie widać. Niby w marcu już 8 stopni widać, ale noce około zera, albo poniżej.
      Nie, oczywiście że ogrodu nie odpuszczam póki mogę, ale boję się, że będę coraz bardziej ograniczona fizycznie, a tego nienawidzę!
      Tak jak napisałam, co ma być to będzie, liczy się dzisiaj i już :-)
      Lubię Twoje komentarze, dodają mi radości, zawsze uśmiecham się, jak Cię czytam, dziękuję.

      Usuń
    2. Smutki mijają:). Ja też niektóre swoje auta bardzo lubiłam i nadawałam im cechy ludzkie;).
      A ogrody wszędzie teraz takie same, najbardziej brak słonka, bo ono wszystko rozjaśnia, nawet brzydotę.
      To dobrze, że nie odpuszczasz. Nikt nie lubi ograniczeń, ale cóż, czasami trzeba je polubić i jakoś zagospodarować i ułożyć na nowo:).
      Cieszy mnie, że moje posty dodają uśmiechu:)

      Usuń
    3. Tak Irenko, zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Nie warto się poddawać, tylko jakoś znaleźć modyfikację wszystkiego, by - jak piszesz - ułożyć na nowo. Jak nie lubić Twoich komentarzy, jak mądrze piszesz ;-)))
      U nas wieje, pada, zimno, ciemno, dobrze być w ciepłym, kochanym domku :-)

      Usuń
    4. I ja w końcu też nigdzie nie polazłam i się kokoszę;)

      Usuń
    5. I słusznie, w taką pogodę, to szkoda z domu się ruszać. Aż okna pozasłaniałam, żeby na to nie patrzeć. Pyszna herbatka, miękka kanapa i dobre filmy albo książki - to jest plan na dzisiaj.

      Usuń
  4. Może i jest pogodowa szarzyzna, ale Borków i tak pięknie wygląda z tymi firankami brązowych owocków na tle zielonej trawy. Ma swój styl i urodę! Czym jest to metalowe cudeńko, czyli siedzący na czymś ptaszek?
    Mam nadzieję Krysiu, że ta strasznie zmienna pogoda przyniesie trochę niezaplanowanego słońca. Bez niego wysiadają i najwięksi optymiści. Mocno wierzę, że wkrótce spojrzysz na świat z tym swoim niesamowitym i zaraźliwym entuzjazmem. I będziesz cieszyła się każdym"dziś", tak jak planujesz. Oby to zdrowie trzymało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko! Dziękuję za ten komentarz, jest niezwykle radosny, a tego mi potrzeba.
      Metalowe cudeńko to to tzw. 'door stopper', czyli ciężarek do blokowania otwartych drzwi. Niestety na moje solidne drewniane drzwi okazał się za delikatny, to teraz stoi sobie jako dekoracja.
      Już jest ze mną znacznie lepiej, wprawdzie czeka mnie sporo lekarskich spotkań, ale już się tym nie przejmuję i jak najbardziej 'carpe diem' ;-)
      Czekam na koniec nawału pracy na uczelni i słoneczne dni. Czekam na możliwość pracy w ogrodzie, jak na wybawienie. Może zrobię mniej, może wolniej, ale nie zamierzam się poddawać.
      Dziękuję i pozdrawiam :-)

      Usuń
  5. Ja też czuję, że gnuśnieję coraz bardziej, brak słońca i te szare i ciemne dni budzą we mnie tylko rozleniwienie i niechęć do czegokolwiek. Potrzebujemy bezwzględnie słońca i naturalnej witaminy D, oby nie trwało to jeszcze zbyt długo ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieporozumienie, ja nigdy nie gnuśnieję (co za okropne słowo). Jestem aktywna inaczej, domowo, zawodowo, chęci mam aż za wiele, tylko rzeczywistość ogranicza.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty