Kolory sierpnia
Ten nadmiar wody to nie tylko 'zjadliwa' zieleń ;-))))) [Grażynko, to tylko dla rozweselenia]. To także bujność kwitnienia i ładne odchodzenie kwitnących bylin. Wprawdzie dzisiaj, po szybkim posadzeniu nowych roślin na gotowe miejsca, to był dzień na koszenie, nie przeszkodziło mi to zachwycać się wyjątkowymi kolorami tegorocznego sierpnia.
Czeremcha 'Nowosybirskaja' i kalina koralowa w pełnej krasie.
To są kolory, które lubię najbardziej - zieleń powoli przechodząca w czerwień, aż do bordowego brązu.
Widoczki w zachodzącym słońcu nad suchym wreszcie strumieniem, nad skarpą i coraz większa Meidiland.
Ten krzaczek obok to trzmielina oskrzydlona. Miałam nawet zamiar przesadzić tę różę w inne miejsce, ale widząc, jak tu rośnie, na pewno tego nie zrobię.
To jeszcze kolory na rabacie 'Pod trąbą' - werbena sztywna na tle orszeliny, która pachnie tak, że motyle wróciły.
I kolejny 'bukiecik' dla odwiedzających moje pisaniny, nawet jak nie zostawiają śladu. Miło Was gościć, a czasem tak jak Krysia (Krysad) przecież się odzywają :-)
Zjadliwa, zjadliwa...no dobrze soczysta, intensywna, mocna zieleń..czyli zjadliwa...:))
OdpowiedzUsuńRabata przy bramie bardzo pięknie kolorowa, no i staw jest przeuroczy. A u mego brata lilie dopiero zaczynają kwitnąć, tak bardzo oczekiwane kwiaty w czasie ostatniej ulewy zniknęły z powierzchni, serce mi zamarło z żalu a dzisiaj wychynęły....
Dobrnęłam do Warszawy.
Do części bukietu się przymilam.
Aaa...zapomniałam napisać więc robię reasumpcję ( bardzo modne teraz jest robienie reasumpcji, więc robię)...w czasie ostatniego pobytu w ogrodzie botanicznym na stawach nie było kwiatów lilii tylko liście całe w czarnych plamach, jakas brzydka choroba pewnie, ani chybi jakiś grzyb. Wyglądało to smutnie bardzo.
UsuńChoroby lilii są mi kompletnie nieznane. Moje nigdy nie miały żadnych zmian na liściach, ale mój staw jest odizolowany od otoczenia, a w botanicznym, może coś spłynęło z okolicy. Ale że w OB nie dopilnowali? Pewnie że smutne.
UsuńBukiet jak najbardziej, bierz ! :-)
OdpowiedzUsuńNowe lilie, czy stare wreszcie zakwitły?
Stare zakwitły, nowe siedzą w wiadrze, w stawie tyle wody, że trzeba czekać jak troche jej ubędzie. Strach wejść, podejrzewam, ze głębokość osiąga ponad 2m
UsuńTe stare to różowe i żółte.
Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć stawu w ogrodzie botanicznym.
Ale jest tzw. strefa przybrzegowa, płytsza? Ja mam w tym moim stawie przynajmniej 3 poziomy, tylko środkowa część jest głęboka na ok. 1,5 metra, czasem więcej, jak teraz po ulewnych deszczach. W tej płytszej mam właśnie lilie i inne wodne rośliny, tylko pałki rosną na głębokiej.
UsuńPodejrzewam, że jest głęboko. może z brzegu mniej ale rośnie tam sitowie, i co tylko więc z tą lilią trzeba by było pójść dalej..To jest duży staw i opanować w nim roślinność to nie prosta sprawa. A moj brat tez jest samotnym ogrodnikiem, jego żona tymi sprawami sie nie interesuje ...na dodatek o sztywnym całkowicie kręgosłupie. trudno mu robić wygibasy. Czeka aż będzie mniej wody
UsuńOgród w 'naszym' wieku ;-) to niestety nie jest łatwizna. Kiedyś 8 godzin w ogrodzie przy ciężkiej harówce, albo i dłużej. Teraz daję radę maxymalnie 4 godziny, a kolejnego dnia muszę mieć przerwę na zregenerowanie sił. Ale i tak cieszę się, że nadal w ogóle daję radę.
UsuńJa nie jestem samotnym ogrodnikiem ;-)))) Tylko z wyboru uprawiam ogród bez towarzystwa kogokolwiek, bo bardzo lubię własne ;-)
I to się chwali:)
UsuńNie umiem nic robić w ogrodzie, jak jest towarzystwo, nawet jak to tylko 1 osoba, dekoncentruję się kompletnie;).
Krysiu, ja podobnie jak ty, jeśli jeden dzień mocno podziałam, na drugi dzień muszę odpocząć, więc to nie tylko kwestia wieku;).
Jestem na etapie wywalania wszystkich bukszpanów, tyle kasy i pracy i ćma mimo zabiegów wykończyła je na maksa. Szkoda, ale to robota głupiego, więc hoduję sobie cisy, jako zamienniki.
Niestety, nawet jak był człowiek ze wsi do koszenia, to tylko czekałam, żeby skończył i sobie poszedł.
UsuńLubię być sama, może to nie całkiem typowe, ale kompletnie nie odczuwam potrzeby spotkań na żywo. Takie wirtualne kontakty, jak te nasze, są cudowne i doskonale zastępują bezpośrednie spotkania.
Ostatnio miałam taką kontrolną wizytę lekarską i usłyszałam coś bardzo ciekawego - ta ciężka fizyczna praca wcale nie jest taka zdrowa, bo zbyt wyczerpuje organizm. Co innego lekkie ćwiczenia aerobowe, a co innego harówka, ciężary, kopanie, etc. Ale nie zamierzam niczego zmieniać, tylko sobie dawkuję te ogrodowe zmagania ;-)
Każdy z nas coś innego lubi i to jest ok:).
UsuńSzczerze, zgadzam się z ta opinią lekarską, ale cóż, też tyram dalej. Uciekłam, bo komary zjadają żywcem.
Nadal żrą? Ja dzisiaj praca z domu i miałam nadzieję, że te zimne noce je wykończą. Jutro ma lać cały dzień.
Usuń