Zimna rabata

 

Tak mi wyszła ;-)

Przerabiałam rabatę pod kogutem, bo jałowce marniały, zresztą było ich tam za dużo, co jak zwykle u mnie jest normą niestety. Dwa już usunięte, pozostałe walczą i zobaczymy. Dzisiaj był dzień tej rabaty, bo strasznie ją zaniedbałam ostatnio. Odchwaszczona, krawędzie przycięte, nowe rośliny posadzone. I wyszło na to, że mimo woli mam bardzo jesienne, nieco zimnawe miejsce w Borkowie.







Niebieskawe rutewki, jałowce w podobnym kolorze, rozchodniki karpackie dopełniają obrazu. Miałam sporo wątpliwości dzisiaj przy sadzeniu, bo łączenie roślin to sztuka wielka i nadal daleko mi do jej opanowania. Ale ostatecznie efekt mi się podoba ;-)

Poza tym otrułam gąsienice :-(

No trudno, ale zastosowałam chemię. Eko preparaty nie działały, gąsienice żarły brzozy papierowe tak, że jedna już prawie nie ma liści. To wyjątkowy przypadek, bo poza użyciem 2 razy do roku round-up'u na pojazd na osty i kilka głęboko korzenionych chwastów, chemii nie używam. Wcale tego nie lubię, ale czasem kompromis jest najtrudniejszym wyborem.

 

Komentarze

Popularne posty