Sarenka


Wizyta w Borkowie zaczęła się od odkrycia gościa z lasu.


Ukryta w zaroślach leżała sobie mała sarenka. Podeszłam trochę za blisko, zwierzaczek poderwał się do ucieczki, ale zachwiał się i po przejściu paru metrów przewrócił na bok.  Potem podniósł głowę i patrzył na mnie tymi smutnymi oczami. Było jasne, że jest słaby, chory.


Obdzwoniłam rozmaite urzędy, by znaleźć pomoc, na szczęście Urząd Gminy Kołbiel bardzo szybko zorganizował kontakt do miejscowego weterynarza. Weterynarz zapowiedział wizytę w przeciągu godziny, koziołek - jak się później okazało - leżał sobie w trawie, a ja próbowałam coś robić w ogrodzie.


Niestety, kiedy przyszła pomoc, była to pomoc spóźniona. Koziołek był już w bardzo złym stanie, lekarz jedynie pomógł zakończyć cierpienie.

Nie wiadomo co było przyczyną, ale żal okropny, a ja nadal - chociaż było to wczoraj - nie mogę pozbyć się przygnębienia. 

Komentarze

  1. Bardzo smutna historia. Zrobiłaś, co mogłaś, niestety nie zawsze udaje się pomóc. A w pamięci wszystko tkwi i tylko czas zaciera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie. Nic więcej naprawdę nie mogłam zrobić, ale i tak czuję się podle. Tak, to mija z czasem, tylko jakiś ślad zawsze zostaje. Zastanawiałam się, czy opisać tę historię, ale jednak teraz mi nieco łatwiej.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty