Borków zielono-żółty


Dłuższa - jak na mnie ;-) - przerwa od pisania o Borkowie. 
A i wizyty rzadsze, bo koniec roku akademickiego, egzaminy, obrony dyplomowe, jednym słowem praca wygrywa. Ale to chwilowe. Jeszcze dwa tygodnie i zaczynam wakacje całkowite.
Przerwa od pisania trochę także z powodu rozmaitych rozterek, co do oceny stanu Borkowa. 
Niewątpliwie obecny rok zmienił Borków z niemal stepowego w Borków bagienny. Początkowo, po długich miesiącach suszy, woda znikała szybko i wszystko wracało do stanu, który znam od lat. Ostatnie ataki ulew powodują, że wody mam aż za dużo. Staw wylewa się na łąki, strumienie pełne i też zalewają łąki, rabaty bylinowe stoją w wodzie. Perspektywa tego lata jest raczej deszczowa, a zatem muszę znowu nieco inaczej popatrzeć na te moje borkowe przestrzenie.
Woda to życie, ale woda w nadmiarze to niestety też czasem problem. Pomimo tego, że moje rośliny w zdecydowanej większości to gatunki lubiące nawet zalewanie, to jednak nie wiem, czy jest tak do końca. Liliowce jak wiadomo to rośliny kochające wodę. U mnie zamiast fontanny zielonych liści mam żółto-brązowe kępy. Irysy syberyjskie podobnie.
Tak więc trochę rozczarowanie, bo rabaty bylinowe wyglądają średnio.



Zupełnym zaskoczeniem jest natomiast werbena patagońska, która nie tylko przezimowała, to jeszcze pięknie już kwitnie i rozrasta się w wielkie kępy.


Floksy kwitną, ale marnie wyglądają i to akurat rozumiem. Stanie w wodzie to nie są warunki dla nich.


Werbeny za tło maja brzozy karłowate zwane też czasem drobnymi. Te też są u siebie.


Za chwilę będzie łan kwiatów liatrowych. Tu jest nieco wyżej i zastoin wody nie ma. W tle orszeliny olcholistne. Krzewy odporne na wszystko poza mrozem.


 Z bylin absolutnie bez żadnego problemu rośnie i kwitnie tojeść orzęsiona.


Tłem dla jej ciemnych liści są gigantyczne dzielżany. I znowu zagadka, bo przecież jako astrowate tu im nie powinno być dobrze. Stoją w wodzie.


W stawie i nad stawem wszystko rośnie w szalonym tempie, no ale to są wszystko rośliny niemal rodzime - sadźce od posadzenia urosły ok. 10 centymetrów, kwitną wiązówki, lilie wodne szaleją.



 
 

Skarpa zielono-żółta właśnie, jak cały Borków.


Bagienny Borków ma swoje uroki. Nieskoszone fragmenty łąki falują metrowymi, złotymi trawami, żaby są wszędzie, motyli masa, łąki wokół to muzyka ....
Ta dzikość jest piękna, tylko trochę mnie przestrasza. Czy mnie nie pokona?



Komentarze

  1. Czyli miniony czerwiec był wszędzie taki, jak sprzed lat: deszczowy, burzowy i upalny. Ja z tego bardzo się cieszę, bo pobliskie torfowisko kompletnie już wysychało. Ale rozumiem właścicieli naturalnych ogrodów. Akurat coś przeczytałam, i chociaż podane w artykule porady do niczego Ci się Krysiu nie przydadzą, odczucia autora są podobne; może to podobne odczuwanie podniesie Cię na duchu: http://lukaszluczaj.pl/przytloczenie-wskazowki-dla-super-zagonionych-wlascicieli-duzych-i-zarosnietych-ogrodow/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi pomogłaś! Dawno nie zaglądałam do Pana Łuczaja, a ten akurat wpis to jednak jakby o mnie;-) Tak, to podniosło mnie na duchu, bo rzadko kto pisze tak szczerze o tym, jaki to jest wysiłek w tej porze roku. Ogród ma cieszyć, ale ogród to dzika praca 24/7. Do tego opisane podejście to w sumie jakby moje własne.
      Nadal jestem 'po uszy' w pracy, nadal jest mi strasznie smutno, bo kolejny dzień przy komputerze, zamiast tam, ale wiem, jakoś to ogarnę. Od 20 lipca TYLKO BORKÓW!
      Jeszcze raz bardzo dziękuję. Wkrótce zajrzę do Ciebie na dłużej, chwilowo mam 32 obrony dyplomowe do ogarnięcia :-(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty