Nawałnica wśród pól
Rzadko bywam na tzw. łonie natury, kiedy wokół szaleją pogodowe nawałnice, choć szkwały i deszcze na mazurskich jeziorach podczas żeglarskich wędrówek przeżyłam nie jedne. Niezapomniane. Dzisiaj tak groźnie nie było, ale równie malowniczo.
Minutę wcześniej - naprawdę! - skończyłam kosić i schowałam kosiarkę do samochodu. Mogłam spokojnie z ganku obserwować, jak ogród pije wodę.
Wicher był spory, ale u mnie zero szkód, dopiero jak wyjechałam na drogę co chwilę natrafiałam na połamane gałęzie, konary, ale na szczęście bez powalonych drzew.
Ale i tak niestety wracałam niemal trzy razy dłużej, mijając po drodze jakieś makabryczne sytuacje drogowe powstałe w wyniku niestety klasycznego już niedostosowania sposobu jazdy do warunków drogowych. Okropne widoki :-(
Na pocieszenie zdążyłam zrobić zdjęcia moim kolosalnym bodziszkom
A tu pierwszy w tym roku Joey Tomocik
Jutro przyjeżdża czarna lilia!
Komentarze
Prześlij komentarz