Jak zarastała skarpa w Borkowie - początki 2014-2017


Zatytułowałam tę historię w ten sposób, bo wieloletnie próby utworzenia rabaty na skarpie kończyły się właśnie zarastaniem jej po raz kolejny trawą łąkową o kłączach co najmniej pół metra wgłąb tej piaszczystej górki. Trawy rosły bujnie, a kolejne posadzone rośliny przepadały.  Piękne zagospodarowanie skarpy to jak wiadomo jest zadanie generalnie trudne, a jak jeszcze jest to właśnie niemal sam piach i zero cienia, inwazyjny skrzyp błotny i trzciny wokół, to jest to jednak solidne wyzwanie.

Piątek 4 czerwca, data którą zawsze wspominam dobrze z racji 89 roku,  był też dniem w którym uznałam, że moja skarpa, podobnie jak staw obok,  zaczyna jakoś wyglądać.


Dziurawiec olimpijski sprawdził się w tych warunkach doskonale.


Ubiorek wiecznie zielony, to wiadomo, żelazna roślina.


Orszeliny olcholistne to już gorsza sprawa. Łatwo przemarzają, a tu akurat muszą przechodzić jakieś lodowate powiewy, bo historia powtarza się do roku. Teraz dość szybko 'odbiły' i złocą się nowymi listkami.


I kolejna doskonała roślina na to miejsce - aster żeniszkowaty zarasta już spory kawałek piachu, i mam nadzieję, że jego rozłogi pomogą pokonać trawy.


Gęsiówka macedońska niestety nie dała rady, za to ładnie idzie scabioza, nachyłki, a jałowce póki co nie są za duże. Floks szydlasty ma się dobrze, tylko ta jego wersja wiosenna mnie denerwuje ;-)
Jeśli tylko utrzymam reżim prac  przy ciągłym usuwaniu i cięciu traw, dosadzę jeszcze trochę roślin, to wreszcie będę mogła uznać, że skarpa obsadzona.
Skarpa powstała, bo wykopałam staw, o czym wiele razy pisałam. Wierzchnia warstwa, ok. 75 cm to piach z dna stawu, pod spodem gliniasta, zbita jak skała ziemia, do tego turkuć i czerwone mrówki. Gdybym obsadziła ją od razu, przynajmniej uniknęłabym potem walki z trawą, która dość szybko zasiedliła wolny teren.
To jest jesień 2014. Jak widać skarpa jest długa na jakieś 7 przęseł płotu, czyli ponad 20 metrów, szeroka na 2-3 metry i już po paru miesiącach niemal całkowicie opanowana przez łąkę.


Pierwsze próby zrobienia tu czegoś podjęłam w 2015 roku. W kwietniu zanim trawy odżyły zbudowałam drewniane schodki i posadziłam tawuły Van Houtte'a 'Gold Fountain'.



Posadziłam derenie białe, tawliny jarzębolistne i złote pęcherznice 'Luteus'.


Niestety nie dałam rady zrobić tu wiele więcej i rok 2015 zakończyłam tak


Rok 2016 nic tu nie zmienił, tylko szczęśliwa pilnowałam, by posadzone krzewy mogły rosnąć. I rosły, a trawy 'szczerzyły zęby' wokół ;-))))




To była tylko środkowa najwyższa część, gdzie w kolejnym roku 2017 dosadziłam z lewej strony schodków irgi 'Ursynów'


Później dorobiłam zapory, by zatrzymywać piach i wodę


Irgi rosły jak szalone


A jesienią 2017 środkowa część skarpy wyglądała całkiem ładnie. Po prawej i lewej od tego 'centrum' była tylko opozycja, czyli trwa, trawa...



4 lata zajęło mi zagospodarowanie środkowego fragmentu skarpy, ale ten jesienny widoczek cieszył wtedy, a i w kolejnych latach udało mi się utrzymać ten dorobek ;-) Regularne cięcie dereni i tawuł, usuwanie traw, konserwacja drewnianych schodów i do dziś jest tu tak samo.

Co wydarzyło się na skarpie w kolejnych latach? No to już historia na kolejny wpis. Zapraszam do śledzenia mojego mozołu, bo chyba ten opis pokazuje najlepiej, z czym mierzę się każdego dnia w Borkowie. 

Wkrótce o skarpie 2018-2020.

Komentarze

  1. O ile pamiętam sporo roślin posadziłaś już na tej skarpie, ale ich nie wymieniasz. Jakie wypadły?
    U mnie kiedyś na piaszczystym i żwirowatym podłożu posadziłam rogownicę kutnerowatą i barwinek. Obie rośliny szaleją od lat. Niczym ich nie zasilam. Pilnuję tylko, aby się zanadto nie rozlazły.
    Może akurat u Ciebie się przyjmą? Mam jeszcze na myśli smagliczkę murową, kwitnie na żółto. Jednak po kwitnieniu wymaga przycięcia, podobnie zresztą jak rogownica. Ale to nie problem, bo sekatorem, albo nożycami do trawy idzie to szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, lista straconych roślin tutaj jest dość długa, już nawet nie mam chęci tego zapisywać. Piszę raczej o tych, co już rosną. Jak zauważyłaś pewnie, to nie jest łatwa sprawa. Te drobne jak barwinek to u mnie bez szans. Gdziekolwiek. Eksperymentuję już kilka lat, kiedyś znajdę mój zestaw ;-)))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty