Przed potopem


Już ten widok zapowiadał, że będzie nieciekawie.


Zdążyłam zebrać wszystko, pozamykać domek, na szybko zrobić parę zdjęć, kiedy wsiadłam do samochodu zaczął się potop. Ale to była jedynie uwertura. Prawdziwy spektakl dopiero mnie czekał. Czerń nieba i łoskot wody spadającej na karoserię był jak Wagner w całej okazałości. Bardzo lubię operę, akurat Wagnera najmniej, do tego momentami widoczność była niemal żadna, pasy jezdni ginęły w strumieniach wody, ruch spory, czysty horror. Udało się, jestem w domu i mogę cieszyć się pięknym dniem sprzed potopu ;-)
Do tego kolejny projekt 2020 zakończony w Etapie I. Tym najtrudniejszym.
Oto ogrodowa kabina prysznicowa ;-)


Brakuje jeszcze oczywiście ścianek (poprzeczne dechy), wykończenia podłogi (więcej szarogłazu i otoczaki do wypełnienia) oraz furteczki z lewej strony. Będę mogła brać prysznic całkiem saute' ;-))) Woda w czarnym worku nagrzewa się w słoneczny dzień tak, że czasem trzeba uważać, by się nie poparzyć. Pojemność 25 litrów, stąd bloczek, by bez problemu wciągnąć worek po napełnieniu wodą. Polecam do każdego ogrodu. Podgrzana woda za darmo, a prysznic na łonie natury to chyba czysta przyjemność.
Fotki na szybko. 

Biały kanadyjczyk w szyszeczkach.

Smocza po ogoleniu odrasta


Te orliki to chyba jakieś mutanty ;-) Mają już blisko pół metra i rosną jak krzewy. Złocisty w kwiatach.


Rzeczka pierwiosnków, nawet stokrotki też są.


Święto Pracy jak zawsze uczciłam pracą. Jutro muszę odpocząć po dzisiejszych wrażeniach i wkopywaniu kantówek.



Komentarze

  1. No, nareszcie odnalazłam Twojego wilczomlecza złocistego! Musiałam, żeby porównac z tym, którego spotkałam w ogrodzie botanicznym (a był bez tabliczki) - to właśnie on :-)
    Prysznic na działce, zwłaszcza po pracy w skwarze i kurzu, to marzenie niejednego ogrodnika. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, ale nie jest popularny w ogrodach. Szczególnie że w przeciwieństwie do np. migdałolistnego jest bardzo mało wymagający. Nie jest zimozielony. Miałam kiedyś małą kolekcję wilczomleczy, był obrzeżony i sosnka. Ten mój na marnym zdjęciu ;-) to odmiana wilczomlecza złocistego - pstry 'Lacey'. Dzisiaj postaram się zrobić mu lepsze zdjęcia, chociaż Twoim nigdy nie dorównam.

      Usuń
  2. Przynajmniej ogród się nawodnił. I dobrze, że szczęśliwie dotarłaś do domu.
    A ja marzę o porządnym deszczu - u nas tylko kapią mżawki :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście bardzo mnie cieszył tren deszcz, tylko mógł padać godzinkę później ;-) Nie lubię jazdy samochodem w deszczu, a już w takim potopie, to jednak wyzwanie, pomimo długich lat siedzenia za kierownicą. Powinno padać dzisiaj znowu, ale jadę !

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty