A kaczka siedzi...

Jak tak z bliska mogę obserwować jaki to wysiłek, by z jaj powstały nowe zwierzaczki, to nie ukrywam, jestem pełna podziwu dla poświęcenia Pani Kaczki. Siedzi tam sobie w tych chaszczach już kolejny tydzień, nie wiem, czy kiedykolwiek opuszcza gniazdo. Jak ja jestem, nic się nie dzieje. A ja omijam gniazdo z daleka, staw nieco zaśmiecony, ale czyścić go przecież teraz nie będę. Poczekam.  Poza tym roboty jest tyle, że nie wiadomo gdzie wpierw ruszać z narzędziami. 

Cięłam, grabiłam odchwaszczałam, wycinałam... 6 godzin i jestem oczywiście ledwie żywa, ale też oczywiście bardzo szczęśliwa. Do tego na efekty tej pracy trzeba jeszcze sporo poczekać. Zdjęcia raczej dla mnie niż odwiedzających, bo w sumie to bardzo jeszcze nieciekawie ;-)






Ja jestem w zachwycie, bo nie straciłam w tym roku żadnej rośliny! To chyba pierwszy taki przypadek od lat. Zawdzięczam to łagodnej zimie, umiarkowanej wilgotności podłoża i braku wiosennych mrozów. Teraz pozostaje poczekać na deszcz ;-))))

Komentarze

Popularne posty