A kaczka siedzi...
Jak tak z bliska mogę obserwować jaki to wysiłek, by z jaj powstały nowe zwierzaczki, to nie ukrywam, jestem pełna podziwu dla poświęcenia Pani Kaczki. Siedzi tam sobie w tych chaszczach już kolejny tydzień, nie wiem, czy kiedykolwiek opuszcza gniazdo. Jak ja jestem, nic się nie dzieje. A ja omijam gniazdo z daleka, staw nieco zaśmiecony, ale czyścić go przecież teraz nie będę. Poczekam. Poza tym roboty jest tyle, że nie wiadomo gdzie wpierw ruszać z narzędziami.
Cięłam, grabiłam odchwaszczałam, wycinałam... 6 godzin i jestem oczywiście ledwie żywa, ale też oczywiście bardzo szczęśliwa. Do tego na efekty tej pracy trzeba jeszcze sporo poczekać. Zdjęcia raczej dla mnie niż odwiedzających, bo w sumie to bardzo jeszcze nieciekawie ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz